wspaniała zima w oknie mojej pracowni, podmuchy wiatru, zacina wiatr, potężny świerk w moim oknie kołysze ramionami.
Idę do skrzynki pocztowej, idę okutany w długi szal, pada śnieg, mróz, brnę w śniegu, w połowie drogi rezygnuję i wracam, to przestało być przyjemne.A pamiętam jak w większy śnieg i mróz przebiegałem kilometr do Krysi Jandy, była wtedy moją daleką sąsiadka. Mieszkała wtedy w wilii pod skarpą, ja w m 3 na Sadybie. Kim byłem wtedy, kim jestem teraz, byłem kimś innym, nie miałem 30 lat.
Ktoś mi przesyła recenzję z „Domu pisarzy” umieszczoną w Nowych Książkach”. Na okładce tego numeru gęba Wildsteina. Nowe Książki też zostały przejęte przez dobrą zmianę. Dwa lata temu, gdy Tomek Łubieński musiał zrezygnować z kierowania tym pismem, nastał Grzegorz Filip i zaczęło się odkurzanie i rewitalizacja pisarzy do tej pory „prześladowanych” przez liberalne media.