dni zlewają, nie maja wyraźnych granic bo mało się dzieje, też w mojej duszy. Wiadomość, że spora garść moich wierszy pójdzie w kwietniowym numerze „Twórczości” . Więc tomik wydam w maju. Nie mam jeszcze tytułu. Powieść 'Arytmia i kwarantanna ” poszła do Kasi Słupskiej w „Czarnej owcy”, zastępuje tam Pawła, ale to on podejmuje wszystkie zasadnicze decyzje. Dwa trudne dni, bo chłopcy spierali się, który z nich dostane jakąś grę na konsolę. To głupstwo bardzo urosło, Franio dużo płakał, wielkie emocje. Sprawa zdawała się już nie do rozwiązania i miałem wizję koszmarnych świąt, gdy Franio nagle znalazł w internecie pościel w pieski huski, chce ją pod choinkę. I rozpogodził się. (Był biedak pewien, że kupimy mu szczeniaka pod choinkę.) Zafiksowany na tych psach. Jesteśmy terroryzowani przez dzieci. Ewa widzę mięknie w sprawie psa, nie mam wątpliwości, że to byłoby zarazem szczęście i nieszczęście w niepewnych siebie proporcjach.
W gęsty deszcz do fryzjera. Właścicielka salonu, miła pani Kasia kupiła mój „Dom pisarzy w czasach zarazy” i prosi o dedykację. Patrzyłem na siebie odbity w lustrze łaskawym okiem, a to znak, że czułem się nieźle. Lustro u fryzjera zawsze zdradza mój stan duszy, czasami dla mnie samego niejasny.
Ścinam w naszym ogrodzie mały świerczek. Był do wycięcia bo zrobił się gąszcz iglaków. Jakaś szlachetna odmiana, bo ma już 10 lat a nieduży i okropnie kujący. Używam mechanicznej piły zupełnie bezużytecznej i bez sensu kiedyś kupionej. Więc satysfakcja, że się przydała. Świerk jednak ułomny, bo rósł z małym bratem, który mu zabrał cześć gałęzi z jednej strony. Ale nasz, ogrodowy i za darmo. Lampki i włosy anielskie zakamuflują braki. Dzieci umiarkowanie zainteresowane ubieraniem choinki, mają swoje gry. Czub, gdy byłem dzieckiem, najważniejsza część choinki, sięga sufitu.
Jutro moja audycja w Halo Radio, ostatnia w środę, ( w następną środę remont studia) Od nowego roku,już od 1 stycznia, prowadzę audycję w każdy piątek, godziny 21 -22, 45. Wolę tak i pewnie więcej słuchaczy.