Niedziela

Już w  wagonie do Warszawy, pociąg dmie w trąby, jakby  polował z nagonką na złe duchy nocy… W Sobotę wiele wrażeń,  ale zwykle gdy ich natłok, nie pozwalają się zamknąć w słowach. A poza tym, i tak tego co najważniejsze, nie można, nie wypada lub nie daje się tego zapisać. Więc ogryzki tu tylko, ochłapki, czasami okruszki… W sobote o czwatej rano pobudka i na lotnisko. Malo co z tego pamietam.  Na pewno samolot nie polecial, mgla.    Uparłem się jednak na ten Poznań, wiec pożyczam na lotnisku samochód, obfitego Nissana, taki czołg, który ma skrzydła. Część  drogi autostradami, wiec zdarzało się że jechałem 200 km na godz, nic nie czując w tym potworze prędkości. Miał być to wóz z radiem, które czyta MP 3, kupiłem „Madame Bovary „ Flaubeta na droge, nie czytało, wiec zawyłem ze wściekłości. W pierwszym odruchu chciałem dzwonić z awanturą do chłopaka, który pożyczał mi wóz z awanturą,  nie zadzwoniłem i dobrze. Żal mi się go zrobilł. Coraz bardziej mi zal ludzi, szczególnie młodych. Nie wiedzą co ich czeka. Zresztą dzień był piękny, już nic mgły, za to miodowe słonce, najpiękniejszy dzień roku 2012. Płonące czerwienie i żółcie. Galeria Stary Browar, od razu wpadam na Grażynę Kulczyk , właścielkę tej „kosmicznej stacji” , w holu hotelu „Blow up”. Ten hotel w środku galerii handlowej i jakby w galerii sztuki, hotel, który sam jest sztuką nowoczesną. Niesamowite! Toaleta i prysznic wtopione szkłem w salonik, a wszystko w błyszczącej czerni i bieli…Nie jest jednak wcale wygodnie mieszkać w dziele sztuki. A na blyszczacej czerni, każdy slad krzyczy, choćby plamka bialej pasty, a na bieli choćby wlos. Życie wiec zanieczyszcza dokosnaość  tego wnętrza, które co chwila wypomina – żyjesz , wiec brudzisz. Niechluj! Prz drzwiach do pokoju ekran, który notuje twoja twarz i umiszcza   ją  jakby w rozbitej mozaice obrazów. Drzwi można otwierać  a-pfonem, sluży on tez do komunikacji z conciergem  …/// Wykład mój….improwizacja, może niewielka, ale z  dosyć jasnym umysłem, chociaż  wstałem o 4 rano…/// W niedzielę rano muszę oddać woz,   biuro wypozyczalni   na szczęście tuz obok  , ale krążę  po Poznaiui szukajac na daremne stacji benz. . W kopńcu jest , i zostawiam potem woz na paringu w nim jak sie potem okaze a -pfona,  , a już myślałem,  ze  akcja z samochoem bedzie bez aktu roztragnienia. Nie da się. . Hotel odbierze go sobie  na lotnisku. Pięć gwiazdek zobowiązuje,  aby być milym nawet wobec gapy.. Kilka  slow  z Panią Grazyną Kulczyk, cieszy się,  że jednak zdołałem  dotrzeć do Poznania . Wiele ciekawych wykladów, projektanci   z całego świata …Nie mam nawet kiedy  pogratulować  jej  Browaru , niebywała  ta galeria handlowa,  w niej  dzieła sztuki,   tu i tam  rzeźby Mitoraja. To jednak wybitny artysta…/// Dzwonią nagle z PAP,  zła wiadomość , umarł….myślę Różewicz , a to  Przemek Gintrowski ,  proszą , by go wspominać …Potem   dwie  telewizje, mówię, ze nie tak wiele mam do powiedzenia,  przybywają  z kamera  do Browaru , Wiadomości i TVN 24 …  A przecież ON nie był  mi tak bardzo bliski, chyba nigdy, o wiele, wiele  bardziej Ania,  jego była, pierwsza  żona, a  tyle lat już jej nie ma… Przemek  śpiewała   w stanie wojenny bodaj  dwa moje wiersze walki i buntu i oporu.  I pamiętam to nasze  pierwsze spotkanie w stanie wojennym, jak wczoraj… Ania taka śliczna  w mini spódniczce , a w tle było chyba pianino i czarna noc stanu wojennego…W tym duecie jednak Jacek Kaczmarski bardzo   dominował, stan wojennym uwięził  go jednak wtedy w Niemczech … Obu już więc nie ma i Ani nie ma…A ja uparcie po stronie życia./// te błędy to moja dysleksja i pospiech, trudno…nikt nie musi tego czytać…  

PODYSKUTUJ: