Wczoraj w nocy koszmarne sny , rano tenis, nowa komórka w wiśniowym kolorze, codzienność się „codzienniła”. O 18 podjechała po mnie limuzyna , luksusowy model Opla. Ten sam kierowca co rok temu. Jakoś mi się kojarzy z eleganckimi woźnicami karet dygnitarzy w XIX wieku. Postanowił pochwalić się nowym modelem i przyspieszył..w pięć sekund doszedł do setki…Wcisnęło mnie w siedzenie , a żołądek oparł mi się o język w gardle…Maja Komorowska już czekała na nas na swojej Dzikiej , dziko zaniepokojona. Rzuciła mi się na szyję , jakby był jej wybawicielem…/// Nie widzieliśmy się z Mają tyle lat , a tak serdecznie, dotykowo , ona lubi dotykać, jakby dawało jej to pewność bliskości. Przyjeżdżała do nas do więzienia w Białołęce , gdy bylem internowany , jako siostra miłosierdzia , nasza wielka mama. Wydawało się , ze ma wielkie skrzydła i wszystkich nimi otula…A sama tak zawsze potrzebowała czułości i opieki. Rzadko się spotyka kogoś tak zagubionego w świecie. Jej skrajne przerażenie nagrodą Zwierciadła i tą cała uroczystością. Gadamy o wszystkim, o życiu, o świecie, o naszym przerażeni, u że wokół tyle śmierci i chorób. A też o nowym filmie Wajdy którego tak się boimy. Mówię, szczerze, że Panny z Wilka były jego najlepszym filmem .. świetna jej tam rola.. /// Wjeżdżamy w blask świateł, czerwony dywan, kierowca otwiera drzwi ..Maja trzyma manie za rękę i nie chce puścić…Kilkudziesięciu fotografów w przykucu strzela fleszami …To rzeczywiście przypomina rozstrzeliwanie… /// Jej przerażenie co ma powiedzieć na scenie, – wymyśl mi coś – prosi…Aktora, która nie znosi sytuacji publicznych. To jest coś ! Janusz Głowacki laureat główny, świetnie się czuje jako laureat i na scenie, i jak zawsze dowcipny. /// Dobry koncert, tyle potem spotkań, gadania…Małgosia Foremiak, której dłoń – co mi się zdarza – ściskam za mocno. Co jej się jakby spodobało. Dawno nie rozmawiałem z kimś, kto patrzył mi tak intensywnie w oczy . Nie wie, że już nie jesteśmy sąsiadami na wsi. I zaprasza. Braunek, tak serdecznie o moich felietonach…Podchodzi Andrzej Sawka , ubolewa, że nie ma mnie w Newsweeku . Narzekamy na komercyjne czasy. Nasz laureat prof Szczylik kiwa mi głową kilkakroć -, czy my się znamy ? Wita się potem serdecznie, jak się okazuje mój w gorący czytelnik, mówi , że to dla niego zaszczyt mnie poznać, podobnie jego żona – okropnie mnie to peszy . -Niech państwo nie żartują – bąkam niegrzecznie…A myślę: to jeden z najlepszych polskich onkologów, strach pomyśleć, że to się może przydać. Profesor ma w sobie ciepło i niezwykle sympatyczny wyraz twarzy..,..Przepraszam za ten narcystyczny fragmencik, ale staram się pisać szczerze co czuję i co zdarza …. Wiem , że to robi to okropne wrażenie, jak ktoś cytuje pochwały na swój temat, to jakby umniejsza nie chwalonych. Skromność też bywa częścią naszego zakłamania.- /// Po latach rozmawiam ze Zdzisławem Pietrasikiem, ale nie odnajduję dawnej z nim bliskości.. . „Polityka” nie była wobec mnie w porządku i on to wie. /// W Superstacji u Kuby Wątłego . Poprzednio odmawiałem..Ale raz na tydzień , na dwa, to nawet niezły trening kpiny ze stanu rzeczy… I wykluwają się pomysły dol felietonów… Spotykam tam Magdę Środę…w dybach luster i makijażów…Zaciągam się warszawską Pragą..to nadal inne miasto. Domy obdarte ze skóry, ale powstają tu i ówdzie nowe i przytulne kawiarnie… /// Deszcz taki zdrowy, wiosenny i rześki chłód…///
Wtorek
PODYSKUTUJ: