wczoraj z S. pracuje w sejmie, mówi, pracuję w najbardziej toksycznym miejscu w Polsce. A czasami to jest Muppet Show.
Wczoraj wielkie siły policyjne w naszej okolicy, motocykle z kogutami, co się dzieje. Kaszuba ze sklepiku rybnego mówi, koszmar, ten Duda. Okazuje się że w naszym kościele msza za Szyszkę. Media reżimowe tak mówią o tym, jakby umarł maż stanu. Powtarza się motyw w hymnach pochwalnych, wielki przyjaciel polskich lasów. Groteska.
W pociągu do Bielska Białej. W połowie biografii Andrzeja Żuławskiego. Trochę zaczyna mnie nudzić jego życie, a może podtruwac, był toksyczny. Przypominają mi z nim spotkania, których do niedawna nie pamiętałem. Był na promocji mojej książki Gorący lód, on który tak szanować swój czas. Nie doceniłem wtedy tego Pamiętam, że rzuciłem mu wtedy swoją książkę ze sceny, złapał ją zręcznie. Bardzo cenił moje felietony w Kulturze. A poznała mnie z nim Gretkowska, romansowała wtedy z nim.
Czytam też pamiętniki ojca, Pamięć i Milczenie, najwięcej pisze o okupacji, czytałem je nie raz, ale teraz najbardziej mnie poruszają.Co chwila spotykam jakieś fragmenty, ktore czuję, że muszą się znaleźć w książce, która dzisiaj posłałem w wersji ostatecznej redaktorce.
Na peronie Jasio Picheta, nie idzie a toczy się. Stal się już doskonale okrągły.Jest skrzyżowaniem Pickwicka, ze Szwejkiem.Rozwiera ramiona, wola na cały dworzec, nieźle podchmielony.Jedziemy do hotelu na piwo.Jestem przytłoczony jego jowialnoscia, gromkim śmiechem, witalnością. I po jednym piwie, każe mu jechać do domu. Kiepski że mnie kompan.