Piątek

a dopiero co był piątek. Wygrzebywanie się z siebie i z łóżka, jedno i drugie zdaje się skomplikowane, ślimaczenie się więc./

Ewy już nie ma w domu, Franio w przedszkolu…a ja na rowerze do apteki przez las. Jestem jednak bardziej w sobie niż w lesie niestety. W aptece nie dowieźli jednego  leku, to oburzające, że nie dosyć, że muszę się truć, to mam jeszcze za to płacić . A tu nie mam w portfelu karty płatniczej i nic gotówki, a  miałem,  żona musiał mi rano podebrać, jak to ma w zwyczaju. A co z kartą. Zdarzało mi się już nie zabrać z bankomatu. Więc rozpacz, wariat jestem, nie ma co ukrywać. Muszę zablokować. Nie przejmuj się tak myślę, ale martwienie się silniejsze, już cały jestem zmartwieniem A tu dzwoni Ewa, że zabrała też moją kartę. Chwila złości, jak to u mnie, ale zaraz mi mija i dominuje zadowolenie, że nie zgubiłem. Do Stefana na strzyżenie na kredyt, ale widzę trzy pary nóg  oczekujących na zabieg. A Stefan jest powolny jak żółw, zdaje się pełzać po  po człowieku Wracam do domu, a myślę jak mogę się strzyc u kogoś kto chciał głosować na Brauna? //

Wczoraj w nocy wróciłem do przeglądania dzienników Mrożka. I znowu widzę jakie to słabe,  niestety. Miał zły pomysł na formę  opowiadania o sobie. Próbuje  pisać dziennik intelektualny,  a on zawsze bardziej był wybitny podglądacz. Był widzę w Sztokholmie dłużej w roku 88, nie pamiętam by mi o tym mówił w Sztokholmie w roku bodaj 92, kiedy go tam gościliśmy. Nie ma jego dziennika już z tego czasu, a ciekaw jestem jak to opisał? A może nie byłoby to dla mnie miłe, okrrrropnie źle się wtedy czul,  może jak ja teraz. Ale starałem się nim wtedy opiekować jak dzieckiem. ///

Olek dzwoni, już bez dziur w kontakcie. Jest operatorem amerykańskiego filmu kręconego w Polsce, lata 30. Zostaje tu aż wierzyć się nie chce do grudnia. Chyba sam jest w szoku. Jak ty, jak ja, ja chyba zdycham, tego nie mówię, tak czuję.  Mówię mu tylko: nie ma nic strasznego w tym, że się starzejemy, tylko gdzie to prowadzi? Spotkamy się w przyszłym tygodniu.  //

Franio z nami, Antoś u cioci. Tak jednak łatwiej. Słodki ten chłopczyk i tak śmiesznie mówi, logopeda będzie miał z nim sporo pracy. Jakiś mój gen, jak też późno mówiłem. I cała trójka moich chłopców. Franiowi podobają się moje opowieści przed snem, więc chce ze mną do łóżka. Późnym wieczorem czuję się lepiej, chociaż to bardzo byle jakie lepiej. ///

Dużo pracy z wywiadem do pisma „Imperium kobiet” ///

PODYSKUTUJ: