Środa

Antoś nocą mnie nawiedził, jak mały duszek,  więc wędrówka do jego łózka.  I z  nim przespałem noc.  Nie miałem jeszcze nigdy „kochanki” o tak gładkiej skórze … Rano w pół- śnie gładził mnie łapkami… Podróż do przedszkola z muzycznym tłem kolęd – Antoś  poprosił. Słodko je śpiewa. Działa na niego ich magia.Trwa jednak wielka, komercyjna rzeź kolęd. Nieprzytomny jednak po tej nocy, bez energii i bez tematu. Więc mocuję się by wycisnąć  sok pomarańczowy z kija od miotły… Cudze życia w dziennikach stają się moje… A potem je tracę, jak tracę swoją przeszłość. Franek tupie bucikami, słychać go w całym domu, chociaż dom duży, jakby pukał – jestem, jestem..! Włazi już wszędzie, wspina się na kanapę,  a potem chce z niej po prostu zejść przodem, samobójca. Antoś był bardziej ostrożny i taki jest do dzisiaj.  Chyba rośnie nam akrobata…Nie będzie więc łatwo… Felieton zrobił się jakby sam,  prawie z niczego… z kłęków kurzu, z oddechów. Scali się przez noc, czy rozsypie się jutro rano,  przed wysłaniem.. Rośnie wieża z książek, których nie mam kiedy czytać… Nie narzekam, w  Waszych dziennikach więcej życia, a literatury bywa tam taż wiele…Żal tylko, że nie mam czasu i energii by cytować…Wieża książek rośnie też dlatego że wydawnictwa przysyłają mi wiele pozycji.. Niedawno pocztą „ziemską” przybyła książka Iwony Kienzler „Mąż wszystkich żon, ” o kobietach i romansach króla Stasia. Też na jego miejscu bym się tak pocieszał. Miał okropną sytuację z punktu widzenia historii . Tylko na jego miejscu,  po rozbiorze Polski, popełniłbym samobójstwo.    O ileż ładniej przeszedł by do historii…Niezwykłe są pamiętniki  Stanisław Augusta,  miał talent literacki, pisał w nich też o romansie z Kasią, która potem załatwiła jego i Polskę. Pamiętam, że przyszła caryca wyleciała mu kiedyś z sań, szkoda że na głęboki śnieg. Zdumiewające, że te niezwykłe pamiętniki były drukowane dawno temu, a teraz nikt ich nie chce wznowić. Nawet Wiesiek, mój przyjaciel,  szef Iskier, kręcił nosem. Kto to kupi? Druk już gotowego tekstu, jak wypiekanie chleba. Adaś Sandauer nagle mi majaczy w telewizji…Adaś mój przyjaciel z dzieciństwa zdaje mi się teraz starszy od swego już starego ojca Artura, jak go pamiętam tuż przed śmiercią…. groza, oniemienie…Adaś od lat rzecznik  pacjentów , wcześniej emerytów…jest w tym element szaleństwa, ale o tym zamilczę. Nasze podwórko dziesiątki scen,  które pamiętam jak z wczoraj… Potem Adaś jako student,  jaki piękny był wtedy…Spustoszenia jakich dokonał w synu szalony, wielki Artur, krytyk niezwykły a wielki wróg mego ojca . Matka Adama,  Erna Rosenstein, która okazała  się być świetną malarka, co mnie tak zaskoczyło, ale dopiero w latach 80…  Mam jej  dwie piękne prace . Biografie tych ludzi…. Erna która słyszała krzyki mordowanych przez polskiego chłopa rodziców, w  czarnym lesie. Artur, który był ukrywany latami przez ukraińskiego chłopa na strychu, gdzie tłumaczył wiersze z pamięci na pamięć. Takie doświadczenia kaleczą też następne pokolenie, może więcej niż jedno…Jedni mordują, a inni ratują życie z narażeniem  własnego…I tak teatr trwa…

PODYSKUTUJ: