słońce za oknem , więc i w duszy jaśniej… wczoraj wieczorem skończyłem kolejne opowiadanie do książki dla dzieci…przeciskałem je przez szczelinki czasu … Spacer z dziećmi w naszym lasie. Zbieram puste butelki. ileż szczęścia dały ludziom te magiczne płyny, ileż nieszczęścia..niemal wszyscy zalewali ł nimi swoją depresję, ataki niepokoju… Porzucanie ich w lesie, jakby rzucać komuś po kryjomu w twarz… Sam w domu, Antoś jedzie na kilka dni do cioci, jaka ulga i spokój…Mam do lat psychiczny blok na uporządkowanie swego archiwum. Korzystając z nagłego przypływu energii wchodzę w stare teczki, kilkadziesiąt , góry papieru, niektóre już żółte, jak jesienne góry …Moja przeszłość, tyle słów składałem przez tyle lat…..Jak wszystkie psychiczne bloki, jak się już w niego wejdzie, to nie jest wcale straszne….znajduję listy od Mrożka, Kapuścińskiego…gruby dziennik Doroty Masłowskiej, miała wtedy 16 lat, nigdzie nie publikowany…ty jak go ma i może ona, ale nawet nie jestem tego drugiego pewien…wycinki ze szwedzkiej prasy, sporo tam pisałem i o mnie pisano…Kartki z lat 70, już kruche i pożółkłe..ile z tam skarbów … Tenis z Marcinem sąsiadem..kręgosłup mnie rozbolał od braku ruchu, człowiek też rdzewieje..Radość odzyskanych uderzeń…
środa
PODYSKUTUJ: