Świąt dzień pierwszy

wczoraj ubieranie choinki..z zupełnym brakiem zainteresowania tym zdarzeniem ze strony Antosia..tak ma, jest więc oryginalny.  Zdobyłem choinkę szczupłą i zwartą, zgodnie z bliskim mi modelem kobiecej urody… mam kolegów co lubią tylko obszerne i rozłożyste.. Przez Warszawę i okolicę  po mamę, pogoda…jakby Hades wlazł ze swych podziemi. ..Depresja mamy sięga dnia, więc ubłagała mnie abym jej nie porywał siłą, a byłem bliski… Choroba dwubiegunowa na którą cierpi od ponad 40 lat miewa niebywałą skalę…więc kiedy dostanie manii , nie jestem pewien, czy nie poleci znowu na Marsa,  wszystko wtedy możliwe…Ta naprzemienne fazy,  ich zdumiewająco odmienne bieguny, w nich esencja życia,  jak kosmiczna ciemna materia… Pieśń Hioba, jako genialny i wierny opis depresji … „”Wody trwardnieją jako kamień.  I ścina się wierzch przepaści. ” Użyłem tego niezwykłego zdana z pieśni Hioba, jako motta do rozdziału mej powieści o depresji „Rzeka podziemna”, gdy mój bohater jest na dnie…by się przekonać, że pod dnem są następne…Trudno o lepsze poetyckie ujęcie istoty dramatu.. jego skala tak wielka,  że gdy mija własna depresja.  przestaje się ją zupełnie rozumieć. A kiedy trwa,  żaden opis nie jest wystarczający… U sąsiadów gram rolę św Mikołaja…dwie dziewczynki,  śliczne sąsiadki, ile wdzięku . Sześcioletnia rezolutna Ola,wierzy nie wierzy… i celebruje ten stan..młodsza Juliana na wysokiej fali magii… Wracając na naszej ciemnej,  prawie leśnej uliczce spotykam innego św. Mikołaja co dobiera się do domu dalszych sąsiadów, wołamy coś do siebie w nieludzkim języku  … U nas w św Mikołaja wcielił się daleki sąsiad. Antoś by ogromnie poruszony, ale nie przestraszony..Święty był dosyć opresyjny, groził kijkiem, każdy musiał coś zrobić by dostać prezent ..Antoś z przyjemnością odśpiewał kolędę,  a ja zrobiłem kilka pompek…A tu dzisiaj Antos opowiadając dziadkom o tej wizycie, mówi-  miał białą brodę zrobioną pewnie z waty… Dzisiaj u rodziców Ewy pod Warszawą..bliźniaczki bratowej,  które w sumie ważą mniej mniej niż ważył Franek po urodzeniu  … Franek, który ma niewiele ponad rok, staje się niezwykle słodki …Popisuje się, robi róże figury akrobatyczne dla dorosłego prawie niemożliwe ..kręci się wokół…moglibyśmy w mieście rozłożyć koc i zarabiać grube pieniądze…Antoś staje się zazdrosny, też się popisuje i woła-  patrzcie co ja umiem.. Wczoraj zapytał Ewę.. —Ja mam siusiaka,  a dziewczny nie mają..kto to wymyślił ?!!— No właśnie!?

PODYSKUTUJ: