Zwlekałem z wysłaniem felietonu do N…jakbym czekał, że sam nauczy się latać. Nie każdy się nauczy. Kiedy dwójką dzieci w domu… sytuacja wymyka się nam nam z rąk, szczególnie, że moje ręce chcą być na klawiaturze.. A nie da się niczego zgłębić bez wyciszenia… Felieton do Zwierciadła? O czym ? Może o telefonie, starym , czarnym, co stoi na biurku ojca za moimi plecami… głuchy jak śmierć. Ale z pamięcią tylu zdarzeń, radosnych i trwożnych… Miałem jechać do mamy, z Antosiem, ale nagle widzę, że nie zabrałem dowodu rejestracyjnego… więc zostajemy w centrum , pełno tu oddziałów policji i płonących kogutów…Im bliżej Placu Konstytucji, tym gęściej. Łyse głowy i pełne powikłań oblicza kibiców, snują się ich bandy i watahy ..Polska narodowa prawica biorąc pod swe skrzydła kiboli, przegrała wybory i przegra teraz o wiele więcej… Na ulicach oczekiwanie, że coś się stanie…takie oczekiwanie musi zostać zaspokojone.. Jesteśmy Placu Konstytucji – czego tam nie ma, kostka brukowa, cegły , nawet roztrzaskany karton z mlekiem … Wataha pełna sztandarów została właśnie zaatakowana przez odddział policji, rzymscy legioniści, tylko na czarno, w żałobie po śmierci Rzymu . Ludzkie stado gnane ku nam, opływa nas z dwóch stron łagodnie, jak strumień wody …Jakieś chude chłopię zapóźnione w ucieczce, kopane przez legionistę jak pies i jak pie skowycze … zupełnie bezinteresowna agresja stróża prawa..A może oprawca juz wie, że wielu policjantów jest rannych. Jakiś widz z grupki gapiów chrypi z chodnika – zostaw go! – i wraca do rozmowy.. Naprzeciw, chodnikiem idą Zosia Romaszewska i Zbyszek , ona udaje, że mnie nie widzi… tak się porobiło… Romaszewski jeszcze jako senator, gorący obrońca Starucha. Teraz zapewne pewni, że kibice toczą wojnę z policją o wolną Polskę… Zaczepia mnie starszy facet, czytelnik moich felietonów i wielbiciel poezji mego ojca… A potem młody chłopak, jak się okazuje fotograf Newsweeka , który robił mi kiedyś sesję zdjęciową… Teraz też uzbrojony w aparat, mówi do mnie ironicznie – „kibice walczą o wolną Polskę ” W międzyczasie kawiarnia i herbata na rozgrzewkę, Antoś wsuwa czekoladowy batonik…Kawiarnia, nie pamiętam nazwy, nowa i pełna dobrego współczesnego malarstwa i książek na pólkach. To jest też niepodległość. Łyse pały też tu teraz zaglądają, ale czują się nieswojo. Wychodzimy znowu na pobojowisko… Na Antosiu to wszystko nie zrobiło dużego wrażenia – łobuzują mówi… Ja też uważam, że księżyc w pełni… jest ciekawszy…- On jak wyspa- mówi Antoś – tam nikt nie żyje, chyba, że z rurką… Krzyś z Kanady pisze – z daleka widać czasami więcej : „”” „Przygladam sie tym zadymom w W-wie i tak sobie mysle, ze my nigdy nie potrafimy obchodzic swych swiat radosnie. Przeciez to dzień, marzenie paru pokolen. A wsrod nas wielu zawsze skrzywionych, niezadowolonych, pelnych jadu i zolci, smutku i popaprania wewnetrznego. Nastroszeni i nabzdyczeni swoimi jedynymiracjami, jedynym stylem bycia i zycia. Naprawde smutne świeta obchodzimy z godną podziwu rutyna. Tak jakby smutek byl motorem napędowym polskiego istnienia i dzialania….”””” Mecz Polska- Włochy..kiedy udaje mi się wyrwać z usypiana Antosia…Mecz – jak zestawienie malarstwa Renesansu z Matejką… ,,,,,Czterowiersz z mitologii Azteków…. Przyszliśmy tylko spać, Przyszliśmy tylko śnić, To nieprawda, nieprawda, Że przyszliśmy tu żyć. … Dlatego śmierć była dla nich tak tania i łatwa, krew mordowanych miała być paliwem dla życia. Ten czterowiersz wykorzystać w tym co piszę o malarstwie Kasi Karpowicz …
Piątek
PODYSKUTUJ: