Piątek Za mało snu… budzę się poobijany wewnętrznie. Odgłosy domu, piski dzieci, czas wieźć Antosia do zerówki. Jeszcze poprawiam felieton do Newsweeka – w nowej, krótszej formie…. Głowa boli i wszystko sprawia mi kłopot, nawet prowadzenie wozu. Stressss spotkania z mamą… poczucie, że nie zdaję egzaminu z życia… zapominam dla niej wody mineralnej, jadę i wracam z wodą…Nadal jestem z fazie wielkiego roztargnienia … Tenis …nie jest gorąco, ale wszystko mi przeszkadza, przede wszystkim rakieta, słońce nie jest serdeczną, złotą kulą z rysunków dzieci, a rozżarzonym, płonącym karłem …Łukasz mówi – wybrałeś aktywnośc 30 latka..Ja – LOS wybrał, nie ja…. a dzisiaj od rana czuję, że nie dam rady go dźwigać…. Znowu kupuję kwiaty do ogrodu, teraz piękne Kanny. To robi się nałóg. Po Antosia do przedszkola – lubię na niego patrzeć, kiedy nie wie, że patrzę…To chyba nazywa się podglądanie. Kiedy zaczyna się pooglądać własne dziecko? Taki tam grzeczny, wszystko kładzie na swoim miejscu…w domu nic nie ma swojego miejsca. Lody po drodze… To też jest szczęście…
Piątek Za mało snu
PODYSKUTUJ: