Rano na trudno dostępna plaże, wąska asfaltowa kręta droga zmienia się w bitą ziemię Plaża piaszczysta, woda przezroczysta, w której pływają przezroczyste ryby. Czytam historię Sardynii, poplątane tragiczne losy, które zawsze splatały się w nędzę. Jak tu winić ich za brak profesjonalizmu, skoro dopiero w latach 50 poprzedniego wieku ludzi tu zaczęli żyć w godziwych warunkach. Ubóstwo Sardynii w zabytki, bierze się właśnie z u bóstwa powszechnego.
Burzowe chmury, ulewny deszcz, który łapie nas już w samochodzie. Miasteczko Oliena, u stóp wysokiej góry o pionowych ścianach. Na ścianach wiele murali, niektóre bardzo piękne. Ulewa. Bar, gdzie sami mężczyźni, gadają, nudzą się. Dobra kawa. Dzieci pożerają lody na patyku.
Potem miasteczko Orosei, sklep z serami, zawrót głowy od tych zapachów, uwielbiam sery, z poprzedniego pobytu na Sardynii pamiętam pyszny Pecorino Sardo. Kupujemy więc sery i słynne wina sardyńskie.
Antoś odważył się i wszedł na scenę by tańczyć z dziećmi, dzieci w różnym wieku, są nawet dwulatki. Zaskoczył mnie i siebie pewnie też. Uwielbia tańczyć.