u stomatologa , gdzie w drzwiach spotykam Tomka, dawnego naszego sąsiada, od lat nie widzianego. Zdarza się, ale rzecz o tyle niezwykła, że przez niego obudziłem się dzisiaj o czwartej rano, pełen najgorszych myśli. Skomentował coś mojego na fejsie, co uświadomiło mi, że popełniłem błąd, używając tego w felietonie, który zaraz pójdzie do druku. Polscy faszyści mogą wytoczyć mi proces i go wygrać. Stąd pełne niepokoju przebudzenie. W tym kontekście to spotkanie niezwykłe. Mówi mi, że cudem wyszedł z życiem, kilka miesięcy temu miał dwukrotnie robione bypassy. Wszędzie wokół trup ściele się gęsto i są ranni A ryzykowny fragment w felietonie w ostatniej chwili udało się poprawić.
Tomek mówił, że prześladuje go skarbówka, że coraz duszniej robi się w Polsce i myśli o emigracji. Rajmund, z warsztatu którego odbierałem
samochód, mówi, że tonie w papierach, że biurokracja w natarciu i jest coraz gorzej.
W redakcji.
Po południu przed naszym domem przedefilowała locha z ośmioma warchlakami. Jak warchlaki podrosną, przyjdzie nam żyć z dzikami za pan brat.