Sobota
Budzę się o czwartej rano.. czy to jeszcze noc czy już rano.. czwarta godzina jest pośrednia, bardzo szara i biedna…. Idę przytulić się do Antosia.. potem do małżeńskiego łoża, gdzie króluje Franek…i nic tam po mnie …Moje łóżko ledwie płynie przez noc, ciężkie od książek. Zakładam mamie gorset, tak ciężko wywalczony wczoraj…zaczyna chodzić z chodzikiem …Jakby od nowa zdobywała świat. List od znajomej, która czyta mojego bloga, mieszka w małej wsi między lasami i jeziorami… Nic dodać nic ująć… "Czytam o wszelkich troskach z mamą i czuję bliskość, czuję więź, którą zrozumieją tylko ludzie o podobnych doswiadczeniach. Okazuje się, że najpierw rodzice mają nas, a potem my mamy ich, równie dziecinnych, bezbronnych, krnąbrnych, nieprzewidywalnych. I skąd czerpać te pokłady cierpliwosci i wyrozumałości, skad? Kiedy człowiek chce z nerwów zaświecić jak jupiter, kiedy powściaga jezyk i powtarza jak mantrę, to ta sama mama, której tyle razy radzilaś się, na której pomoc mogłaś liczyć, z którą śmiałaś się do łez, ta sama, tylko stara. Pozdrawiam serdecznie" Uzupełniam rozmowę z Olgą – o erotyce i dotyku… Może macie tu jakieś refleksje, podpowiedzi? Jeśli ktoś się wstydzi publicznie, to proszę o pocztę prywatną …Czy mężczyźni są czuli, potrafią dotykać? No właśnie – jacy są tu faceci, skąd ja mam wiedzieć? Kobiety jako matki uczą tu tak wiele,a też w dzieciństwie zwykle są bardziej pieszczone. A przede wszystkim bardziej czułe z natury… Więc mają tu wielką przewagę….. Nauka dotyku, masażu…..Jestem pewien, że to powinien być przedmiot w szkole… Mieliby szansę ci, co za mało dostali dotyku w domu… Czuły i nieczuły dotyk, zły i dobry? Jaka bliska tu granica między czymś słodkim, a złowrogim… Dlatego miłość, seks, jakby zawsze nad przepaścią… Z Antosiem na naszą wieś….W czasie drogi SMS od Tomka z Chorwacji.. że z dziećmi pojechał na wycieczkę do pobliskiej Wenecji…Nie zazdroszczę mu… tam nie ma przy drogach gniazd bocianich. Sporo pustych, ale są już pierwsze osobniki, z rzadka pary, zwykle pojedyńcze sztuki, na oko faceci, jakby zasępieni lub osowiali, przepraszam sowy i sępy… chyba w szoku, że tak chłodno i tyle śmieci na poboczch. Sporo małych wrażeń, z prześwitami słońca.. może jutro coś zanotuję. A na razie dziękuję za cztery „dotyki“ w komentarzach. Do listów prywatnych jeszcze nie zajrzałem