Sobota

Sobota

  Rano Antoś budzi mnie,  włażąc mi na głowę … śnieg za oknem,  we mnie też ..  potem szybko topnieje…   Nocą czytałem wiersze Anatola Sterna,  potem Juliana Przybosia….Stern raczej słaby poeta, futurysta, pamiętam go przez mgłę z dzieciństwa.. Alicja jego magiczna żona… żyła o wiele dłużej.. Zawsze złote włosy i ten jej miękki , litewski akcent. –„Tomcio używalski” –zawsze wołała na mój widok, jak byłem mały i już całkiem duży… Przyboś świetny awangardowy poeta, ale jego eksperymenty z językiem , ze sposobami zapisu świata doceniam dopiero teraz. Przyboś w latach 20 przyjaciel mego ojca… razem studiowali w Krakowie , spacerowali krakowskimi plantami,  potem wielcy artystyczni wrogowie.. Przyboś dostał wylewu,  kiedy na jakimś spotkaniu poetyckim, był chyba rok 70,  padło nazwisko mego ojca.    Inspirujące wiersze….ten typ poezji, który mnie intryguje i zachęca do pisania. Mam nadzieję , że ojciec mnie teraz nie czyta.   Dzwoni W. że czytał wywiad ze mną w Rzeczpospolitej…. i że jest nieźle….Łaskawy. Boję się jednak kupić pismo i tam zajrzeć..Po prostu jestem pewien, że najważniejsza część mojej autoryzacji przepadla …a teraz jestem bezradny… jak bokser, któremu związano ręce….mam wierzyć, że dziennikarzowi zepsuł sie komputer..  jakoś tak w sam czas i raz?   Spotkanie Tuska z artystami…świetnie sobie radzi w takich sytuacjach …   Na moimn świerku w oknie ….sójki i sikorki  bawią się w świetle reflektora słońca….    Dramaty z mamą…jadę do niej na wewnętrznym sygnale …   Do mamy z Antosiem …Zasypia mi w samochodzie… Jak zwykle poruszenie, gdy przez wielką bramę jadę aleją ku oborskiem pałacowi. Jakiś smutek w tym miejscu.  Smutek mojej pamięci, która jest cmentarzem pokoleń polskich pisarzy, których już nie ma .. gasną też w publicznej pamięci …Dramaty z telefonem mamy, psuje się, on też mnie chce wykończyć. Chodzę po pustym pałacu…szukam pomocy…. Smutek tych pustych wnętrz, które mają za sobą kilka świetności…Świetności? Pewnie pozorów świetności …  Telefon sam się poprawia. Do apteki po leki dla mamy  …A przy okazji to Starej Papierni…dawna ruina zamieniona w eleganckie centrum handlowe….Ta ruinę mam ciągle w oczach. Z Antosiem tam w sali zabaw – jego wielkie wstydy – też taki byłem… Nieśmiałość  zawsze jako dowód na duże ambicje i lęk przed porażką.   Kupuję Rzeczpospolitą, ale wywiad czytam dopiero w domu. Oj Mazurku , Mazurku …nieźle żeś to podmanipulował. Ale z zachowaniem pozorów przyzwoitości  w nieprzyzwoitości.  I już nic nie wierzę w awarię komputera,  nic a nic…Nie da się. Nie ma we mnie jednak gniewu…Zdjęcie moje na tle blaszanej szopy…tej szpetnej, którą malowałem w zeszłym roku  z Antosiem… I zrobiła się zabawna …Nigdy bym się nie spodziewał, że na tym tle upubliczni mnie Rzeczpospolita, która mnie nie lubi.i ..ze wzajemnością.    Oto początek tego wywiadu po mojej autozyzacji… mozna porównac, co jest w druku.. male róznicem, ale wymowne..i tak jest w całym tekście:.: —————————————————————————————————————————————————-     M. W felietonach zwalcza pan chamstwo i agresję w życiu publicznym.     TJ    Tak pan to czuje? Piszę o wszystkim,  o śmietniku życia jaki mnie otacza, bywają tam perły. W Polsce mamy problem z etsetyką – rwane były wszyskie tradycje , może oprócz tradcyji niechlujstwa…Pojęcie ładne- brzydkie jes też ważne też w demokarcji,  piękno jest jej częścią …Należy pokazywać co szpetne. Można by powiedzić: pokazuję przez przykład. Czyli?  Ot, choćby to: „Nie spotkałem taksówkarza, który by nie kpił z PiS. Mówią na nich zwyczajowo „pisuary”. [PiS] to wychodek polskiej polityki”.  Pozwoli pan ,ze zacytuje dokładnie i bez PiSu w nawiasie,  słowo honoru nie było tego nawiasu z PiSem!. . „Kraków, tu zawsze takie dobre poruszenie polską historią. Wawel w nocnej mgle i w stłumionych światłach, jak przybysz z planety przeszłość. Nie spotkałem jeszcze w tym mieście taksówkarza,  co by nie kpił z PiSu…  mówią na nich zwyczajowo „pisuary” Wychodek polskiej polityki,  co słychać,  ma się krzepko  Moje badania potwierdzają te opinii publicznej: zdecydowana większość Polaków zachowuje w tym męcie i zamęcie zdrowy rozsądek”     Nie nazywam wychodkiem PIS,… tylko nasze myślenie o polityce.. Myślałem o politycznym myśleniu w ogóle  .Tu zresztą wielkie zasługi  ma Piłsudski.. uwielbiał porównywać polskie życie polityczne do wychodka… To jak by pan w uproszczeniu opisał Jarosława Kaczyńskiego?   Od czasu słynnej katastrofy…dominującą cechą prezesa PiS jako polityka, jest mącenie Polakom w głowach i wpędzanie ludzi w nierzeczywistość. To grzech śmiertelny  Nie dość, że sam jest paranoikiem, to jeszcze innych w nią wpędza? –          –         Paranokiem.. niech pan nie przeasdza..raczej charakteropatą… –         A jego PiS jest „tłusty od nienawiści”?   Tłusty? Raczej spocony… Ale po drugiej stronie barykady też się pocimy.. wszyscy   się pocą i trąca wiele energii …. ——————————————————————————————————————————————-    Rozmowa na Sky-pie z Tomkiem z Chorwacji, mówi na pożegnanie:, ucałuj Antosia … ja idę ucałować swoje…zgadzadzmy się  – dzieci , cudownie słodkie i grzeczne kiedy śpią…Od wczoraj opowiadam Antosiowi starą bajkę o słoniu, ( ma już dwa lata ta bajka ) który uciekl z ZOO i do nas przyszedł…  Wierzy nie wierzy.. zabawnie tym gra…Nie boi się jednak tego słonia, nawet gdy ten puka w okna, a za to śmietlnie przestraszył się muchy.,.woła- na pomoc!!! …Tłusta, obrzydliwa mucha, ofiara wiosny…     Wsród dziesiątków książek na moim łóżku, to łóżko dla mej żony jest dowodem na me niechlujstwo…leży monografia muchy…nie dokończona w lekturze… "Kiedy patrzymy na muchy – myślimy wzięły sie z larwy. Kiedy patrzymy na ludzi – myślimy – skończą jak larwy ."

PODYSKUTUJ: