W szkole na wywiadówce z wychowawczynią Antosia. Ewa piętro niżej w klasie Frania. Wychowawczyni referuje sytuację, która jest dramatyczna. Wszyscy chłopcy oprócz Antosia prześladują Kaspra. A to genialny chłopczyk, rzeczywiście genialny, ostatnio wsadzili mu kosz na głowę. I w ogóle nie da się prowadzić lekcji. Jak szukano nauczyciela na zastępstwo, to nikt nie chciał mieć z tą klasą lekcji. Motorem złych zachowań jest trzech chłopców. Reszta do nich dołączyła. Szkoła rozkłada ręce, jest bezradna. Dyrekcji dzieci już nie boją, a kar cielesnych w szkole nie ma. Mowa była o terapii klasowej, ale najwięcej głosów, że nygusów trzeba poprzenosić do innych klas, bo miedzy tą trojką zaszłą zła reakcja „chemiczna.” Rodzice inteligentni, wygadani rozsądni. A wychowawczyni bezradna, robi takie wrażenie, jakby chciała jak najszybciej pójść do domu.
Jeden z ojców, siwy jak ja , powiedział „jestem tu najstarszym rodzicem…” Nie wiem czy to prawda, na oko nie zawsze da się ocenić, ale poczułem się tym zbudowany.