Wstaję późno, czyli o 10 rano, po nocy nieprzespanej, co na pewno będzie mi wypomniane. I z Antosiem na mróz miasta. Nieznośnik. Im więcej mu się daje, tym więcej wymaga. W „Promenadzie” lody a jakże, królestwo lodów, królowa tego kolorowego królestwa uśmiecha się do mnie i uśmiecha uparcie, z kolczykiem w nosie., i nagle daje mi karteczkę z prośbą o dedykację. Pani mnie nie myli z kimś innym- nie. Potem Antoś chce rurkę z kremem. W Polskim Jadle też pani co mnie zna , rezerwuje nam biały ser, będzie czekał za dwie godziny. Idziemy do kina na Renifer „Nicko ratuje brata „. Niemal sami , więc władcy wielkiej sali. Antoś w czarnych okularach wygląda bardzo poważnie./// Scena obiecana z wczorajszego autobusu..Postawiłem walizkę , gdzie miejsc na bagaże, sam z przodu, lubię przednią szyba przed nosem, a gazetę jeszcze bliżej. Sam nie wiem kiedy już jesteśmy w połowie trasy, mały tłoczek … jakiś chłopak podchodzi do kierowcy , jakby słyszę, jak mówi , : ktoś nuty.. nich -pan tu przyniesie – burczy kierowca . Ciekaw jestem tych nut…A tu chłopak przynosi, walizkę , patrze, patrze …. a to przecież moja! Że niby ktoś zostawił, on pytał i nic… Zrywam się , biorę walizkę i odnoszę na powrót. Mówię – miał pan szlachetne intencje, ale sorry, to moja… Widzę , że biedak przerażony. Potem zły na siebie, że go nie pocieszyłem. Może już nigdy nie powtórzy swej szlachetności. A ja wracam do gazety. Kierowca odgrodzony szybą nie słyszał i do mnie: czemu pan ją stąd zabrał? – Ja na to – Tam miejsce na bagaż, ona moja ..To pan się nie boi , że ktoś ją panu buchnie, kiedy pan jej nie widzi – Ja to – nie, we mnie nie ma lęku – To rozumiem -mówi kierowca. A przecież rok temu zostawiłem walizkę w autobusie, gapa . Na szczęście następny przystanek był ostatni. A że ktoś buchnie , to się nie boje , bardziej , że zapomnę… czemu ma „buchać”…nikt tak nie zostawia bez uwagi , wiec i złodziej pewny , że właściciel patrzy czujnie na bagaż.// Ludzie, który się łatwo nadymają, też nas nadymają. Czasami nadymamy się już na ich widok, kiedy oni nas nawet nie widzą . Błędne koło…/// Polskie wzdęcia godnościowe. Ale też moje osobiste, ja też czasami zarażam tym innych Najtrudniej zobaczyć wzdęcie u siebie./// Nie napisałem , trudno mi było pisać, że kiedy błąkałem się o 10 rano we mgle swego niewyspania, mój telefon nagle zagrzmiał jak burza . Głos znajomy nie znajomy , zmieniony,wiec pomyliłem, to Jonatan. A może to właśnie jego głos prawdziwy, zawsze go ukrywa pod nieco sztuczną kpiną i wesołością…Wiedziałem, że coś bardzo złego .Najpierw mówi , że córka Tami wyśle mi konspekt projektu antologii polskiej poezji w jego przekładzie na hebrajski, z prośbą o dofinansowanie – obiecałem, że to zaproteguję w Instytucie A Mickiewicza . Ale wiem , że to tylko szykowanie gruntu do tragedii. Mówi R, , (żona), kiedy byli w Londynie miała wylew…Stan beznadziejny (ale to pochodna raka ). Mówi – wzięliśmy Filipinkę (jak u nas Ukrainkę , a nawet o wiele bardziej). ..Tak mi strasznie..chociaż wiedziałem już od dawna , że mała nadzieja …. Czemu to przybrało taką makabryczna formę. Ludzie cudem ocaleni z Holocaustu powinni być oszczędzani w finale , a przynajmniej powinni odchodzić szybko i bezboleśnie … Moje ostanie jej wspomnienie-obiad na bulwarze nad morzem w Tel Avivie, Jonatan jak zawsze uwodzi kelnerkę, jaka piękna , jaka mądra, a kelnerka ja zawsze w Izraelu jest studentką… .A potem na spektakl do szkoły teatralnej..jakieś zawiklania na parkingu z innym wozem, Jonatan kierowca potworny z wścieka się na kobietę- kierowcę…wyskakuje – wola – jak patrzę na twoje zachowanie, to się nie dziwię, że jest antysemityzm na świecie – . Ryna kiwa głową ze zrozumieniem… /// Ania Janko bardzo wstawiona na naszej wigilii , więc szczerze – ja się boje ze Tomek nagle umrze. – Odniosłem się ze zrozumieniem – to nie jest wykluczone. Ania wie jak trudna jest moja sytuacja. I że nie mam prawa tego zrobić dzieciom. Ale decydentów to nic nie obchodzi. /// Oczy mi łzawią przed komputerem. To nie są łzy prawdzie, ale to kolejne ostrzeżenie./// Tak mija dzień, z rozpalaniem w kominku, z trzema godzinami z moimi potworami sam na sam. Słodki ten Franio .. co chwila pyta a Flanio? a Flanio? Trzeba ubrać choinkę – a Flanio?Jadę do sklepu – a Flanio? Znaki zapytania są większe od niego. I te minki … Nie che być nigdy pominięty./// Z Antosiem w wysokim śniegu i w wielkim mrozie, dekorujemy płonącym neonem naszą sosenkę co rośnie na środku ogrodu, sama się wysiała i pozwoliłem jej żyć… jak moim dzieciom. // Gramatyka polska na razie przerasta Frania, mnie czasami też . Mówi np. światło nie/// Wybieram wiersze do Antologii Polskiej Poezji , mamy taty i swoje , dali nie najważniejsze, a godzą się na wymianę, i chwała im za to . Trochę jestem oburzony, że dali więcej moich niż ojca . Dzięki poezji ciągle żywa rozmowa z tatą . I z mamą mogę sobie pogadać, z jej wierszami, lepiej niż z nią w łóżku. /// Dziesięć razy mówiłem Antosiowi , że m ma iść się myć a on nie, bylem taki cierpliwy aż straciłem cierpliwość i wrzasnąłem tak strasznie, że sam się przestraszyłem swego krzyku, wrócił echem i niemal mnie przewrócił. Antoś w ryk. Przez chwilę jeszcze zły też na siebie, wrzucam go brutalnie do łazienki, a potem przytulam i pocieszam. I tak wychowujemy potwory.// Zwykle przed Wigilią czytam sobie Biblię, a teraz jakoś mi się nie chce. Mój ateizm chyba stracił już nawet dno… ileż tam wiruje gwiazd!///
sobota
PODYSKUTUJ: