Nadal bez samochodu, dwa w poprawie, wiec trochę lasu i spaceru, nie jest to wcale takie złe. Udogodnienia niezwykle szybko nas demoralizują. /// Czekając aktywnie z Antosiem na lekcje muzyki, w pobliżu jego szkoły. A z nim, jeśli nie marudzi, świat staje się bajecznie kolorowy i atrakcyjny. Na malej uliczce zatrzymuje się gwałtownie jakiś wóz i facet i woła: może was podwieźć…To Michał. Mała kawa na pobliskim basenie . Rozmowa o niemożliwości związku dzisiaj, rozpada mu się kolejny. A jest dziecko..Dzieci, ofiary wielkiej zmiany cywilizacyjnej, której istoty nie rozumiemy…//// Prezes w obronie zabijanych zarodków z okazji in vitro. Wzruszająca dobroć i humanitaryzm. No i prezes jako wzór dzietności i rozrodczości. /// Znajoma z Dublina, jak to fajnie, że po kilku latach wraca do Polski, pisze mi w liście: ” Nieustannie czytam bloga Twego, śmieje się dużo z tych podpisujących się pod Twoim pisaniem – jest kilka żmijek, te są najzabawniejsze ;)// Z innego listu: ” W pracy dawne przyjaźnie, bliższe więzi zanikają. Ludzie nie znajdują czasu dla siebie, są sfrustrowani, biegną do swoich spraw, pochłonięci zarabianiem pieniędzy na dwóch etatach.” A ja łudzę się, że jedne więzi, są zastępowane innymi , mniej dotykalnymi, ale mogę nie mieć racji…/// „Niby dzienniki ” Mycielskiego te z dawnych lat…jakie to dobre, a nie interesowały mnie kiedyś. Jak odbiór „innego” zależy od nastroju, czasu, jak łatwo co ważne przegapić. O tych dziennikach (Iskry) ostatnich, dla niego najstarszych, a dla mnie najnowszych, będę mówić w najbliższy czwartek w Katowicach, na spotkaniu w Bibliotece Śląskiej, zapraszam. Moja podróż więc nadal trwa…///
wtorek
PODYSKUTUJ: