Rano tenis…potem lekarz, na ulic Taśmowej, której nie mogę znaleźć. Nowy , szklany, nowy budynek który widuje często z trasy szybkiego ruchu na lotnisko. W środku szklano- przezroczyście, niby czystko, ale jak w szkielecie. Lekarz wysoki siwy, starszy czyli pewnie w moim wieku Jezus Maria. Nieszczęśliwy, gdyż musi tylko wypisać recepty na leki, które nie on mi ordynował . Wiec mierzy mi ciśnienie i słucha serca by nadać temu sens. /// Potem zmartwiony , dlugo i uwaznie pisze recepty. Mowie: trudne i ryzykowne. Ozywia sie, ryzykowne, to dobre określenie. Mowie : to chyba najgorsza czesc pana pracy. On na to, powaznie : ach nie, ja to uwielbiam , to esencja mojej pracy . Az zaczerwienil sie od ironii…
poniedzialek
PODYSKUTUJ: