Zawiść i przyjaźń
„Nie czuć zazdrości może tylko ktoś, kto zaakceptował siebie całkowicie, jest z siebie zadowolony i w ogóle nie myśli o porównywaniu się z kimkolwiek. Zazdrość powstaje z powodu porównywania. „ Osho Świetna myśl! Od dawna fascynuje mnie zjawisko zazdrości i jej ostrej postaci, czyli zawiści. Też dlatego, że zazdrość i zawiść chociaż tak powszechne, ich wpływ na nasze prywatne życie i na życie publiczne jest niedoceniony. Też dlatego, że zazdrość i zawiść, to coś czego najbardziej się wstydzimy. Łatwo ujawniamy agresję, lęk, niepokój, słabość, nawet płciowe organy, ale z trudem ujawniamy zazdrość. Zawiść nigdy. Wiele zachowań własnych, czy cudzych, których nie rozumiemy, lub udajemy, że nie rozumiemy, właśnie z ukrytej zawiści wynika. Od lat próbuję napisać wiersz o zawiści, nic z tego. A tyle napisałem wierszy o czułości. Przytul się do mnie Jesteśmy tacy delikatni Aż strach Oczy z niebem i łąką Chroni powieka z bibułki Nóż wchodzi w brzuch Łatwiej niż w chleb A krew Przy nieostrożnym ruchu kierownicy Wyfruwa jak spłoszony ptak Nasza płeć Meduza wyrzucona na brzeg Tylko przez chwilę wilgotna Wszystko w nas Jest bardziej kwestią czasu Niż w przypadku cegieł A nawet kruchego szkła Kamień posiada nad nami Druzgocącą przewagę Więc przytul się do mnie Tylko czułość idzie do nieba U Wieśka Uchańskiego na Smolnej – szef wydawnictwa Iskry – lubimy się i rozumiemy w pół zdania . Dlatego czasami w pół zdania przerywamy sobie by dopowiedzieć… Z żadnym facetem nie rozmawiam tak szczerze. A wydawnictwo w dawnym mieszkaniu Boya. Jesteśmy rówieśnikami, ale jakże odmienne są nasze biografie , on był w Komitecie Centralnym PZPR, ja w opozycji. Teraz obaj jesteśmy w przyjaźni. Wydałem u niego trzy tomy wierszy, teraz wiozę komputeropis czwartego. Po kilku godzinach dzwoni do mnie poruszony tymi wierszami, jak miło , chociaż byłem i jestem pewien – to mój tom najlepszy. Wyda te wiersze jeszcze w tym roku, a więc błyskawicznie, pod choinkę. Wiesiek , odkryłem kiedyś, jest kolekcjonerem ludzi, ale kolekcjonuje ich z wdziękiem i każdy w tej kolekcji ważny i dopieszczony. Wracając do domu wpadam na Saską Kępę do wydawnictwa „Czarna owca, „przypadkiem zrobił mi się dzień wydawców. Szef „Owcy” to mój drugi wielki przyjaciel, tak się złożyło. Paweł Książkiewicz, reemigrant ze Szwecji, starszy ciut od mnie, a też mu się urodził dopiero co synek. Co za pociecha w grze w czasem. U niego też wydałem kilka książek i mam nadzieję teraz opublikować swoje felietony, te które ukazywały się w Newsweeku. Z Pawłem też potrafię gadać o wszystkim, łączy nas libertynizm, głęboki ateizm i przekora wobec różnych polskich głupot. Ja z niimi walczę w felietonach, on odważnymi książkami jakie wydaje.