czwartek

Wypuściłem  z rąk  felieton, pofrunął…Moja trójka jedzie na Leśną Polanę, ładna nazwa i ładne miejsce …ale jak zawsze wielki ich trud wyjazdu,  zebrania się,  to jak wyrywanie korzenia..   Malowanie się Ewy jako kulminacja dramatu. /// I nagle zapada wielka, słodka  cisza…. Łażę po niej leniwie,  jak mucha po miodzie.. /// Przez cały dzień nie mogę sobie znaleźć miejsca, jakbym, nie wiedział , że moje miejsce jest przy komputerze. /// Antoś  został  wśród  lasów,  ale niechętnie, chciał  wracać z mamą i z Franiem,  a do tej pory uwielbiał  być tam zostawiany… Odbyły  się długie negocjacje , które niemal się załamały…Wyszło szydło  z worka.. nie ma tam satelitarnej telewizji, czyli Antoś jest nałogowiec . Ewa powiedziała,  że w domu będzie mógł tylko  obejrzeć dobranockę. Uniósł   się wielce i krzyknął  – ja też mam swoje prawa!/// Nie wiem jaka będzie demokracja w przyszłości , ale na pewno nasze  dzieci nie pozwolą  na  dyktaturę.  Chyba że same  byłyby  dyktatorami.  Za wielu jednak będzie kandydatów na tą funkcję … /// Na poniedziałek  obiecałem jakieś nowe wiersze do pisma „Migotania” , jedno z tych  co migoce dla setki czytelników…Okazało się, że nie mam prawie nowych, więc uruchamiam w sobie poezję. Głównie  korzystam z dawnych pomysłów… Natchnienie to też bywa przymus…/// Polacy powariowali od tych mistrzostw, naród  pokupował  sobie różne   trąbki, których  i tak nie można wnosić na stadiony i chociaż już dochodzi północ , zewsząd słychać ochrypłe porykiwania, jakby w lasach podwarszawskich grasowały  stada afrykańskich bawołów . A co się dzieje,  gdzie zwarta zabudowa?    Jak przegramy z Grecją, to będzie zawał narodowy..///

PODYSKUTUJ: