Pracowite dni , chociaż prawie niczego nie robię. Słysze jak czas ucieka. U Heleny…jej szaleństwo, oprawione w pozory inteligencji i logiki. Nic bardziej nie męczy…Tyle lat nie bylem w jej małym mieszkanku. Schludnie jak zawsze. A ona jak więzień Oświęcimia w ostatnim stadium wycieńczenia. Sama dla siebie stała się obozem zgłady…A jej czarny kot opasły, stary , rozkapryszony i cały czas ironicznie uśmiechnięty … Nikt nie weźmie na przechowanie takiego kota, więc nie może iść do szpitala. …Trzeba go zabić , ale nie ma na to czasu -mówi … Przestała jeść z strachu przed śmiercią. Jedzenie powodowało uparte zaparcia. Wiec nie je, już nawet nie może, boli ja żołądek odzwyczajony od trawienia…Tak zamyka się się błędne koło. //// Jadę do mamy na drugi koniec miasta, by wpaść w następne błędne koło…/// Życie jest tylko pozornie błędnym kołem, w samym środku jest otwór- oto wyjście ! Załatwiam z S. przyjecie jutro Heleny do szpitala psychiatrycznego. .To nie będzie proste. Ona pewna, że śmiertelnie chora, więc po co? I kot i klucze, kręgi szyjne w strasznym stanie, pewnie rak…, nie da obcemu swoich kluczy do domu..Klucze, kot, wszystko ważniejsze do jej życia, które nic nie warte. Ale czuję, ona chce żyć. Walczę z nią pół godziny przez telefon i zapominam dać Franiowi jeść. Ewa wraca z jogi i rzuca mi się do gardła…/// W tym czasie Radwańska wygrywa gładko z Williams, kilka genialnych zagrań….. Przynajmniej komuś coś się udaje…/// Prezes mówi: „Obama obraził naród Polski. ” Wszystko co mówi Prezes mnie obraża. Putin nas poniża , a teraz ten czarnuch . Ciemno wszędzie, głucho wszędzie…Oburzenie jest zasadne, tupanie nogami, szczególnie jak się ma takie krótkie, już nie. /// Ewa na mnie się boczy, w końcu chciałem zamorzyć głodem dziecko … Antoś zaś nam śpiewa akompaniując sobie bębenkiem. Robi przy tym nieziemskie miny. Czysta słodycz…///
Środa
PODYSKUTUJ: