Piotrek brat żony, żoną i trójką dzieci. Do pizzerii w pobliskiej handlowej galerii Ferio. Otwarta niedawno, w dawnej hali fabrycznej. Uderza mnie i wzrusza jak tu ładnie, elegancko, luksusowo. Z jakim smakiem to zrobione. We mnie jednak ciągle i uparcie jest Polska Ludowa ze swoją biedą i brzydotą. Więc doceniam wielkość zmiany.
Antoś dostał na komunię stację play station. Piotrek ją montuję. Coś czuję, że Antoś popadnie w nałóg, a ja zostanę dosunięty od telewizora. A ostatnio bardzo mi smakuje obraz telewizyjny, jakby większy , bardziej kolorowy, jakbym widział ostrzej po elektrowstrząsach. Piotrek, geniusz techniczny, Jak ja mu tego zazdroszczę. I chyba zazdroszczę mu pracy…Jego firma zatrudnia już 50 osób, nie pamięta nawet dokładnie ile. Ciągle gdzie lata po świecie w interesach. Od Kijowa , po Madryt, też do Pekinu. Ale chyba niewiele widzi z rzeczy, które ja bym na pewno dostrzegł. Telefon mu dzwoni co chwila. Nie, chyba przestaję mu zazdrościć.Ale tacy ludzie jak on napędzają polski sukces.
Stolik, który dostałem do Krysi, biały fantazyjny, z Ikei. Ma trzy nóżki, jedną krótszą , i przez tą krótszą, taki był projekt, co chwila się wywraca. (Szwecja, najbardziej racjonalny kraj świata). Krysia dla mnie goi kupiła i przywiozła mi go do szpitala. Miał być pod komputer. Więc jestem jej wdzięczny. Ale stawiając nań komputer, uśmiercił bym go. W mojej pracowni leżały na nim materiały do książki o Iwickiej. Nagle przewrócił się, papiery się rozsypały. Wściekłem się i szpetnie zakląłem . Począłem zbierać papiery i nagle widzę jest wywiad z Olą Watową (Paryż 88), z Jankiem Kottem i jego żona Lidką. (Stony Brook 85) Szukałem po całym domu nadaremnie i już traciłem nadzieję, że znajdę zgubę. Były wśród innych wywiadów, które wiedziałem że są. To byłaby wielka strata gdyby zginęły te dwie rozmowy. Przypadek czasami wie co robi.
Krzyś z Kanady komentując miłe wpisy na moim blogu, pisze że one tym bardziej cenne, gdyż świat schodzi na psy, przepraszam psy I to może być przypis do gier komputerowych. Krzyś jest nauczycielem w Toronto i wie co pisze:
Wychowalismy cale zastepy znudzonych debili dla ktorych sensem zycia jest zadyma, dokopanie komus lub zaistnienie na chwile na ekranie lub wsrod tlumu. To pokolenia gier komputerowych pelnych przemocy i kretynskich filmow o wojnie, gdzie – w przypadku Amerykanow – niemal w 100% bohaterzy wygrywaja.
Wykreowalismy wielki obszar sztucznego swiata w ktorym zanika uczucie i wrazliwosc a szerzy spustoszenie w mozgach sprawnosc malpy i zadowolenie z szybkosci manipulowania joystickiem. Ci co tam umieraja, w tym sztucznym swiecie, sa jak szmaciane lalki, figurki godne jeno pogardliwego rechotu, ze nie okazali sie dosc sprawni aby zabic szybciej lub umknac.
To podejscie, ten obraz przemocy przeklada sie na ulice, na tlum, na widowisko. Jak przyjdzie wieksza wojna to beda to traktowac jako kontynuacje swietnej zabawy rodem z gier komputerowych