Poniedziałek

Jak Kłapouchy wkładał  balonik do pustej beczułki  i go wyjmował, i tak w kółko, chodzę przez most z Frankfurtu do Słubic , tam i z powrotem. Jak nie tak dawno w Cieszynie. Nadal mnie raduje brak granic. Jakby przechodziło się   z lepszej do gorszej dzielnicy, tego samego jednak miasta. // Po polskiej stronie zostałem ostrzyżony za złotych 15. W Warszawie nie do pomyślenia.  Po niemieckiej  stronie na chodniku leży butelka po alkoholu, pusta, wiatr ja kołysze. Nikt nie podnosi.  Więc podnoszę i do śmieci. Ale po polskiej stronie  za to wpadam na pijaka, też leży na chodniku.    /// Wałęsam się po Słubicach, wałęsam się po Frankfurcie.   Wałęsanie się bez celu bezcenne, skoro nieustannie muszę biegać  za celem.     /// Idę nawet na bazar w Słubicach. Bazar jak bazar, bazarowe polskie baby też się modernizują. Świetna zupa brokułowa podana przez tak ładną młodziutką  kelnerkę. Zastanawiam się czy powiedzieć , zupa była tak dobra, jak pani jest ładna, ale myślę, nie wypada, Więc mówię tylko, że zupa była dobra. Czyżbym już padał ofiarą politycznej poprawności?/// Kacprowi  co ma  lat 11, dziękuję za dobre słowo. Ale by wpaść do Was na obiad, muszę wiedzieć w jakim mieście  mieszkacie ? Tylko bez dokładnego adresu,   (na  razie),  takie okropne czasy, że tego nie ujawnia  się w Internecie.    ///  

PODYSKUTUJ: