Czapka bura za oknem. Mój świerk nieruchomy, rozluźnił zupełnie ramiona. Każde pakowanie się ma w sobie coś z wyjazdu na zawsze. I zawsze za mało miejsca by zabrać co chcemy ze sobą zabrać. Moja walka, zawsze przegrana by czegoś nie zapomnieć. Ale są gorsze przypadki niż mój. Wyjechał, zabrał wszystko, ale zapomniał siebie. /// Dzisiaj w Teatrze Polskim w Poznaniu, o 19 z Andrzejem Sewerynem na scenie…”gramy” Tranastromera…. Nie mam teraz w Poznaniu żadnych znajomych, mam tylko zaprzyjaźnioną galerię malarstwa, ale spotkanie z nią to wielka radość. /// A jutro, też w Poznaniu, spotkanie autorskie…/// W pociągu.. czytam Transtrometa i tak wiele odkrywam nowych warstw w tej poezji . On j świetny jest na pociąg, właściwe tylko w pociągu można go pojąć…częsty motyw pociąguw tej poezji … A nasz pociąg co chwila staje i znosi jajka… To z jego wiersza. /// Hotel Rzymski, pięknie tu, obok Plac Wolności, obszerny z tradycjami, na środku kończą fontannę, o krok jest Muzeum…W Teatrze Polskim , sala boczna pełna ludzi,..Seweryn w ogniu przygotowań… I rozpętało się spotkanie , żywo było i barwnie… Profesor prowadzący . .. ach Ci profesorowie. A to, że będę na deskach teatru „grał ” z Andrzejem, no kto by się spodziewał, ja nie . Rok 68.. jakiś pokoik, Bogusia Blajfer , Seweryn wtedy jej chłopak, a wokół szumiał bunt marcowy.. Potem tyle lat i spotykamy się na stypie po Szymborskiej – No i teraz t tu….(A Bogusia do mnie w Sztokholmie, mieszkała tam tam, rok 90, pracy, może w Instytucie?, umówiliśmy się na lunch , zdumienie – gdzie podziała się ta wiotka, ładna dziewczyna…Nie ma na amen..O czym rozmawialiśmy? -nie wiem. Jakoś blado było. Chyba źle się czuła?) A na spotkaniu tu teraz bardzo się rozluźniłem, może za bardo. I trochę pogryzłem profesora… Ale poezja Transtromera wybrzmiała.. sala duża, plena , zasłuchana. Polska to nadal kraj poezji. . Sam przeczytałem „Z lipca 90″ krótki czysty jak łza wiersz, o pogrzebie. I poprosiłem by Seweryn po mnie..spłoszył się nieco… Przeczytał ciut za romantycznie…..A z sali poeta Ż. woła, że ja lepiej, że Andrzej za wiele swego JA dodał. Okropnie się Andrzej na to zdenerwował:: jakie ja jakie ja…, co ze banialuki pan opowiadasz..” mamrotał. I zrobił się wtedy dla mnie teatr prawdziwy. Ktoś z sali tez ten wiersz przeczytał…Więc konkurs na czytanie… ///
Poniedziałek
PODYSKUTUJ: