Z samolotu…Ewa z Franiem wyjechała po mnie na lotnisko w korkach po Antosia do przedszkola ..w trwodze, że tak późno a on kroił jabłka i nie chce za bardzo iść… /// Piękne widoki, słońce białe morza chmur, a na dole też biało ..Szwecja w grubym kożuchu. Polska zaczyna się japońskim mieczem helskiego półwyspu zdobionym białymi szlaczkami, Widzę jak na dłoni Chałupy i Kuźnice… Tyle czasu tam spędziłem, w innym czasie, w innym życiu…/// Niezwykle gęste dni w Sztokholmie…tyle wspomnień spotkań, odpomnień, zapomnień… Już to, że mieszkałem w gościnnych pokojach polskiej ambasady , a poetyckie spotkanie miałem w budynku Instytutu obok, byłego Instytutu, którym przez lata kierowałem – już to było niezwykłe i poruszające. Ww końcu miałem też funkcję attache kultury i pierwszego sekretarza tej właśnie ambasady…A ona nic nie zmieniona. Ja w środku prawie też nie. A minęło 20 lat. Świerki przy Instytucie , które sadził mój kierowca Sarnecki, już takie wielkie. Po mnie pewnie nic nie zostanie w Szwecji, nawet mój tomik już od dawna znikł z tutejszych księgarni , wiersz już nie jeździ w tutejszych autobusach, pamięć odchodzi z ludźmi, po Sarneckiem zostaną wielkie wielkie świerki na rogu Willagtan i Karlavegen , w sercu tego pięknego miasta… I te dzieci moich sztokholmskich znajomych, jaki dorosłe,czasami niezwykłe zawodowe kariery . /// Salon poezji w Instytucie, a raczej w budynku byłego Instytutu. Ten piękny pałacyk czeka podobno na remont, na przeróbkę na rezydencję ambasadora. Tylko ślady są po niezwykłych instalacjach Hasiora, mój dawny gabinet na drugim pietrze zionie pustką. Aktor Grzegorz Jurasz , co przyleciał ze mną czyta wiersze mego ojca i moje , Aleksandra Kędra gra na fortepianie…Wplatam sam wiersze mamy…Życie nasze w karkołomnym , poetyckim skrócie – tylko sztuka pozwala zrobić to taktownie … /// Te dwa dni ze skrzydłami po bokach piątku i poniedziałku, materiał na sto stron relacji… a ja w monstrualnym jestem nie- do- czasie. Jutro rano telewizja. ///
Poniedziałek
PODYSKUTUJ: