Poniedziałek w słońcu
Ranek jak zwykle…życie zdaje się zbyt ciężkie jak na moje możliwości… pod prysznicem odzyskuję moc. Tam piszę książki, te nie napisane, kończę teksty, których nie mogę skończyć…załatwiam sprawy nie do załatwienia.. melduję mamę w Międzylesiu.. sprzedaję naszą wieś, chałupę z bali, która płynie w morzu dwóch hektarów lasu… 80 km od stolicy…… pięknie tam – może ktoś kupi?…..Nic dziwnego,, że nie chce mi się spod tego prysznica wychodzić.. a tu woda cieknie do szamba…a na dole piekło…Antoś nie chce jeść, nie chce do „pekola:”, nie chce nic. Zostaję pod prysznicem, nie wychodzę, mam to wszystko gdzieś…. W przedszkolu dramat.. w worku nie było kapci… Potem tenis…Łukasz miał ciśnienie dolne sto.. mówię: mama moja przy takim wzywała karetkę… przyjechali… i do szpitala… Ale nie przejmuj się, ja mam takie zawsze, kiedy mi mierzy młoda i ładna lekarka…Nieźle mi się gra.. soczyste uderzenia, co słychać, jakby rakieta wyciskała z piłek sok… Płacę …kiedy dzwoni mama, jest w barze wietnamskim w Konstancinie, pije herbatę za trzy złote, zrobiła zdjęcia do nowego dowodu, brawo… Młody student pyta w mailu: "Piszę w sprawie Pańskiego ostatniego tekstu w "Newsweeku", dzisiaj rozgorzała dyskusja na zajęciach na ten temat. Chodzi konkretnie o ostatnie zdanie dotyczące śmierci arcybiskupa Życińskiego. Mieliśmy co do tego zdania wątpliwości; niektórzy stwierdzili, że to zdanie zostało "doczepione", bez związku z resztą tekstu (prawdopodobnie dlatego, że arcybiskup zmarł już po napisaniu), inni natomiast stwierdzili, że to było zdanie, które nawiązywało w inteligentny sposób do całego felietonu, tylko nie wszyscy to dostrzegają. Proszę napisać, tak szczerze, jak to było z arcybiskupem Życińskim?" Szczerze? ..szczerze to nie wiem.. Dopisałem w ostatniej chwili, ale mam wrażenie, że pasuje, jakby nie pasowało, to bym nie dopisał.. Walczę by wszystko jakoś do siebie pasowało. A to zdanie było w puencie i osobne, jak śmierć zawsze w punecie i zawsze osobna….. a dzięki temu miało mieć moc. Brzmiało zaś tak… Zmarł apb Józef Życiński ..Na pustyni intelektualnej polskiego kościoła będzie jeszcze puściej… Jeśli to prawda, że Mubarak ma ciężką depresję…to dajcie mu spokój… Żadna inna kara nie jest potrzebna…Psychiatra Sławek Murawiec zrobił ze mną niedawno wywiad o depresji, pytał; Mówisz o karze depresji dla osób winnych ciężkich zbrodni? Odp. Pomyśl, ile nas kosztują więzienia, jak są nieefektywne, deprawujące. A karę depresji można odbywać wszędzie. Człowiek sam dla siebie jest celą. Problem, że tortury są dzisiaj zabronione, a w depresji – każda chwila boli. Mubarak jak każdy dyktator, jest pewien, że bez niego naród zginie …czuje się okrutnie skrzywdzony … jego depresja jest głęboka i szczera, a przepaść w którą patrzy….prawdziwa… Jak prawdziwa była przepaść, w którą patrzył król Jerzy IV, gdy miał wygłosić swoją najważniejszą mowę….W nocy na filmie "Jak zostać królem"…ale o tym jutro…czyli dzisiaj…