wtorek wcale nie taki łatwy

      Rano katastrofa , Ewa chociaż ma swój osobisty komputer włazi w mój, a Franek coś ciska na klawiaturę i robi mu krzywdę…Mam nogi i ręce, ale nie mam narzędzia pracy …Czuję się teraz zupełnie nie- pełno -wartościowy.  Ewa w strachu, że ją zamorduję , a ja pocieszam i całuję…Nie liczę jednak, że weźmie ze mnie przykład…         Wyprawa dwoma naszymi samochodami do Centrum Kopernika… Po drodze próbuję zostawić komputer do naprawy.  Franek zostaje z Jolą w domu, jest więc trójka dzieci, oraz  Giles z laseczką , jako kolejne dziecko….cały czas trzeba uważać by sie nie zgubił , on i Olivier …W Centrum tłum , więc ul , a nasze też brzęczą i szaleją, Giles gubi się, Olivier jteż zanika , to bardzo trudny dwulatek..Są urządzenia z wodą, więc cała trójka za chwilę zupelnie przemoczona…  Wpada Jurek M. z małym..oto spotkanie trójki „młodych ojców” po 60..Gailes po wylewie, kustyka z półuśmiechem obojęteny na wszystko…Jurek slabawo już słyszy …ale kto, wcale bym sie nie dzziwił gdbym jako pierwszy wykitował…Jurek opowiada, jak był niedano z małym 13 godzin, sam na sam i pod koniec słyszał głosy i miał wizje …      Olivier..chadza w domu tylko boso, nienawidzi  butów i skarpetk….ubrać go na dwór trudniej niz malego tygrysa.. nie znosi ubrań…Trzeba odziewać go siłą w dwie, trzy osoby, warto założyć reakwiczki, może pokąsać.    Giles…głównie teraz skupiony na tym  by coś wypić,piwo, wino i dobrze zjeść..stan pół-wegtatywny ..Ale jak rzuci się hasło…. od razu wszystko łapie i słychać tysiące książek,  które przczytał,  dobre wyktszałcenie, brytyjski  …i ten szyk anigelskiego gentelemna… Tym bardziej przerażajaca, ta dwoistość… i biernośc …Wylew jakby rozlał się na jego pierwotnym charaketrze .      Usypanie Jremiego i Antsoia..trzy bajki po polsku, ale od razu z przekładem na nagielski…jestem więc twórczo wycieńczony …      Jeremi cudwonie rysuje ..Antoś dopiero zaczyna , on jest od śpiewu i muzyki …   Rysunki dzieci – sztuka czysta    Telefon do Macieja Małeckiego znanego kompozytora, był na Ochocie naszym sąsiadem ..Te nasze rozmowy na balkonach, które stykaly sie głowami ..Ma coś w zachowaniu z Woody Allena , ja chyba też ..      Nigdy nie zapomnę nocy , gdy tynk z sufitu zawalił mu sie na łoże, szczęślwie na chwilę wtedy wstał, by zrobić siusiu , a my sąsiedzi spaliśmy tej nocy pod parasolem..        

PODYSKUTUJ: