To już piątek

To już piątek

     W nocy czytam kilkanaście stron drugiego tomu dzienników Anais Nin… są oszałamiające… szelest jej istnienia ciągnie za sobą snop iskier…Na czwartej stronie okładki  gorąca pochwała tych dzienników autorstwa Doroty Masłowskiej…Pamiętam swoje oszołomienie dziennikami, tej wtedy 16-letniej dziewczyny. Leżą od lat ukryte na dysku mojego komputera… jak nasza wspólna tajemnica. Ciekawe, że Dorota nigdy nie prosiła, abym je dotknął klawiszem…"delete". Może wiedziała, że i tak bym tego nie zrobił.       39 urodziny mojej Ewy… a „wczoraj”, kiedy ją poznałem miała lat 25. Wygląda jednak nadal niepokojąco młodo…Sam już nie wiem,  cieszyć się, czy rozpaczać, że ona jako "treść", ale też  "tło" mojego życia podkreśla moje lata linią godną pędzla Boticellego. Byłaby na pewno jego ulubioną muzą.  Zaraz Antoś do przedszkola i tenis…. jeszcze szybko wysłać tekst do Newsweeka…    Nie mogłem wyjechac z garażu, nie chciał zaskoczyć wsteczny bieg… znajomy sąsaiada, szczęśliwie dawny mistrz sportów walki, wypycha mnie na drogę…potem bieg już działa. Mój samochód wedle samochodowych miar wieku,  ma więcej lat niż ja i zaczyna chorować…   Beznadziejnie mi się grało, są takie dni, że jestem sam dla siebie beczką ze smołą… spowolnione ruchy… W ostatnim gemie mobilizuję się…i nagle z dziada, przeistaczam sie w młodzieńca…tylko nie przyzwyczajać się za bardzo do tej przemiany…   Kiedy piszę…w sieczce radia …wiadomość ze Stanów –  coraz więcej par małżeńskich sypia w osobnych łóżkach…Zrobiono jakieś badania, potwierdzają to architekci wnętrz… Nie dziwię się… jesteśmy coraz bardziej skupieni na sobie, na swojej odrębności i na wygodzie.. Moi rodzice mieli osobne łóżka.. dlatego bardzo długo nie rozumiałem jak ludzie mogą spać w jednym ..Na dodatek wcześnie zaczęły się moje problemy ze snem.. a wtedy wszystko przeszkadza. Pierwsza żona uważała, że nasz związek rozpadł się też dlatego, że nie spaliśmy w jednym łóżku. Żona druga …była tu uparta. To bodaj był pierwszy znak, że pod pozorami bezgranicznej łagodności, ma mocny charakter.  Po latach tak się przyzwyczaiłem, że śpimy razem…że zacząłem się dziwić, jak ludzie mogą robić to osobno. A przecież tak dziwiłem się kiedyś w odwrotnej sytuacji. I nadal irytowało mnie, że nie mogę w małżeńskim łóżu czytać przed zaśnięciem książek i notować zarodków wierszy….Ewa była tu nieubłagna….światło, nawet to punktowe i boczne, szelest kartek, wszystko przeszkadzało jej spać, a budzona jak i głodna, moja łagodna żona,  zmienia się w potwora… Bywały więc potworne konflikty… Ilu książek nie przeczytałem, wierszy nie napisałem..? Teraz,  gdy Franek wyrzucił mnie z łóżka..  Antoś nie był taki brutalny….. znowu doceniam osobne łoże i luksusy z tego płynące. Kobieta, jeśli nie jest żoną (łóżko jest wtedy tylko szalupą ratunkową na oceanie)… jeśli nie kocha kochanka, nie jest nim zafascynowana …to po seksie do razu opuszcza lóżko, w wielkiej panice…  Męskie hipopotamy mogą za to bez problemu polegiwać z kim bądź…nawet obok drugiego hipopotama.     Za chwilę, o 21.30 ..audycja poetycka z moim udziałem …w drugim programie radia…zapomniałem o tym na amen…Zwykle nie słucham siebie…. strach mi co powiem.. teraz może się przełamię…   Przełamałem się… słuchałem w łazience, gdzie oprawialiśmy Frania…. zrobił wielką,  zieloną  kupę…i poczul się nagle lekki… I  zacząl fruwać po łazience, jak tłusty, uśmiechnięty motyl… Zaglądam potem do Antosia, śpi przytulony do swego snu…taki grzeczny we śnie…   Facebook się przydaje -ktoś mnie szuka i pewnego obrazu i znajduje.Cytuję „Znamy się z odległej, podziemnej przeszłości. Potrzebuję od Ciebie kilka niecodziennych informacji. Twój Ojciec w 1978 r. otrzymał w darze od malarza Mariana Bogusza sporych rozmiarów gwasz z cyklu impresji malarskich nt. "Opery za trzy grosze" Brechta. Przygotowuję wystawę tego cyklu w Pleszewie, w rodzinnym mieście Bogusza. Czy wiesz, co dzieje się z tym obrazem. Jeśli tak, to daj znak , proszę…”……..  Odpowiadam – ten obraz wisi teraz w moim domu i patrzy na mnie codziennie. Więc teraz pewnie przez pół roku powisi w muzeum w Olsztynie i w Pleszewie. Trochę żal mi się z nim rozstawać, ale trudno… I nareszcie wiem jak trafił do mego rodzinnego domu… Wędrówki obrazów..nie raz wdziałem z jakim bólem malarz rozstaje się na zawsze z obrazem, gdy go sprzedaje lub daje…Łzy  w oczach Rudzkiej Cybisowej…wykręcanie się Nachta Samborskiego (tak się dlugo wykręcal aż umarł i nie dał obiecanego obrazu rodzicom) ..gniewna rozpacz Łukasza Korolkiewicza…

PODYSKUTUJ: