Sobota- niedziela

Rano w Bielsku u M…W kwietniu chce tu zorganizować jakiś duży festiwal dla szkół i mnie zaprosić…Ma to na pewno ręce , ale nie wiem czy głowę i pieniądze… Potem w drogę do Nowego Sącza…Kawałek przez Słowację   …chwilami oszałamiające krajobrazy..Wsie słowackie…nie da się ich odróżnić od polskich, miasteczka… poziom cywilizacyjny po obu stronach granic wydaje się prawie identyczny, może u nas więcej rozmachu, gęściej i aktywniej. Nowy Sącz ma piękne miejsca… Neogotyki kościół, gdzie ksiądz J. rezyduje …wyjątkowo piękny neogotyk ..Arcyksiężna Elżbieta pomogła go wznieść, ta, ktorą zasztyletowano na molo ..Rozmawiamy  w okropnej kawiarni pobliskiego hotelu Orbis, kelner tańczy dla nas, ma szacuneczek dla księdza..Na górze wesele i dysko polo… Gdyby wszyscy księża byli tacy jak J, chadzał bym do kościoła nie z religijnych powodów, a intelektualnych i estetycznych…Dzwoni nagle Ewa, Franek znowu coś  z płucami, jedzie do szpitala , nie ma gdzie ulokować Antosia..Nie mam jednak helikoptera …Szybciej kończę rozmowę… Powrót nocą…jakieś mroczne fragmenty Polski , jak czarna dziura, droga jak w buszu afrykańskim…Szukam miejsca gdzie mogę coś zjeść, nie ma …W końcu restauracja Staropolska …..Cześć dla niepalącch właśnie zamykają, część druga , karczma..można topór zawiesić tyle dymu, gęsto do łysych łbów,  a z tych łbów paruje spirytus. Czterech w dym pijanych wsiada do wozu …i jadą…Tego dnia tysiące taki pojazdów  śmierci rusza w Polskę ..W końcu pod Kielcami Mac  Donald, jako oaza cywilizacji..Posilam się, patrząc jak młodzi czulą się do siebie, trzeźwi.  Nagle autostrada , wiez Zachód i XXI wiek…Potem znowu jedno pasmo..Polska w kratkę i w dziury … Ewa czekała 2 godziny na izbie przyjęć. Niegrzeczna lekarka, na szczęście odsyłają ją do domu… Jestem w domu po 2 w nocy …Nie mogę wejść do domu, nie mam pilota do garażu, na szczęści budzę Ewę telefonem . Niedziela…. Z Antosiem na Pragę .. wiozę rozmowę do przepisania, sam nie dam rady… Potem Zoo, mniej zmarznięte niż myślałem. Papugi na wolnym powietrzu. Goryle zawsze mnie fascynowały, nie wiedziałem, że jest taka piękna para w Warszawie. One we wnętrzu, więc możliwe są zbliżenia. Uderzające podobieństwo do wielu facetów.   Antoś przyjmuje monstrualność  wielu zwierząt bardziej naturalnie niż ja. W jego świecie nadal wszystko jest możliwe. Dlatego czasami   złości się, kiedy się wygłupiam – tata, nie lubię jak żartujesz- woła. Niepokoi go, że zacieram mu granice między tym, co realne ,  a nie realne. A nie jest jeszcze pewien granic.  

PODYSKUTUJ: