Sesja zdjęciowa dla miesięcznika Press…w pięknym przedwojennym budynku na Pradze, na Inżynierskiej 3 . Bywam często tuż obok w Superstacji… A ten dom o zdumiewającej fasadzie zawsze mnie intrygował… Teraz widzę, że ma duże zaplecze, jak twierdza….Drewniane schody, wklęsłe od stąpania w środku. Ładna, odnowiona, obszerna pracownia… Spora ekipa.. jest też modelka, taka jak trzeba, czyli wysoka i szczupła jak chart. Czuje się jak oszust, tyle ceregieli i wysiłku by zrobić trzy zdjęcia, które będą wykorzystane…Jeszcze rozumiem kiedyś, gdy byłem piękny i młody… wtedy nikt mi nie robił sesji. Makijażystka ma ma podobnie jak ja, pasję do Warszawy i architektury wiec gęsta rozmowa…Podziwia moje rzęsy, że takie duże i czarne, jak malowane . Tak, tylko rzęsy mi nie osiwiały…Fotograf robił niedawno w Moskwie zdjęcia Konczałowskiemu…dwa zabawne małe pieski tez cześć ekipy..Trwa to wszystko kilka godzin…Moja głowa w dłoniach modelki, która pod stołem, a ja siedzę przy tym, jej nie widać . Wiele takich kombinacji niezwykle wyrafinowanych, a fotograficznie moim zdaniem bez większego sensu, ale miło mi, w końcu jestem jak wiadomo, stary i lubieżny satyr. Walka o pomysły, takie czasy.. Taniec z kołdrą…dobrze sobie z tym radzę i nawet dostaję oklaski Fotograf się męczy. W końcu sam wymyślam to i owo np. pozuję z nożem w zębach, żongluję ( a potrafię ). W ogrodzie zoologicznym naszej komercyjnej rzeczywistości wszyscy jesteśmy małpami, niektore są wystawione klatkach na widok publiczny. inne na zapleczu.
Wtorek
PODYSKUTUJ: