Czwartek
O 7 rano Antoś w moim łóżku, więc ja snuję się do jego łóżka …ale nic z tego, słyszę z dala jak marudzi – ja ne ce pać.” ….. Wczoraj do późnej nocy pisałem…dwie książki na raz… Ciekawe czy mnie one wykończą, czy może jednak ja wykończę je….. Radość z tego pisania… i pierwszy krok, chyba mocny… szczególnie w tym, co ma być dla dzieci i dla dorosłych w jednym… A w nocy zasypiałem obłożony książkami Karen Horney. Czytałem je przed laty …szczególnie „Nerwica, a rozwój człowieka” i „Neurotyczna osobowość naszych czasów”, wiele mi dały… to lektura obowiązkowa, która otwiera nagle wewnętrzne drzwi. Chociaż siebie najtrudniej zobaczyć, łatwiej bliskich i znajomych. Większość z tego co pisze Horney weszło już w nasze myślenie i w język, ale w latach 40 i 50 to była rewelacja. Obok przenikliwości, też umiejętność pisania autorki i klarowność wykładu. Dzisiaj Horney napisałaby „Narcystyczną osobowość naszych czasów". Mam wrażenie, że nerwica i narcyzm połączyły się nam tworząc mocny splot. Nic dziwnego, że rano mało przytomny …a kiedy z trudem wstałem ….łóżko otworzyło ciepłe, pachnące snem ramiona i szepnęło…choć do mnie… Miasto zapłakane i smutne ….uderzająca brzydota fragmentów Wawra.. niektóre fasady domów, z oknami tak od czapy wstawionymi, że bolą zęby… dziecko by to narysowało przynajmniej z wdziękiem… dorosły kretyn nawet na to nie ma szansy… Jestem zwolennikiem kar więzienia za taką architekturę. A może lepiej by architekt mieszkał w kupie którą narobił. U Wieśka Uchańskiego w Iskrach… po swoje tomiki, już mi brakuje …Łapiemy wiatr w żagle i gadamy od razu na głębokiej wodzie … Robi się z tego terapia… tak mają kobiety z przyjaciółkami… z facetami to rzadkie.. Kiedy chwalę go za nasz wywiad, świetnie i głęboko mówił….wpada w panikę…(mam nadzieję, że spodoba się redakcji i państwo przeczytacie) … spłoszony chce się chować, ale nie ma gdzie…Ja też tak mam, gdy ktoś mnie chwali. – O… to neurotyczne ! – widzę jak podnosi palec Horney… Pamiętam jak przed laty Herbert zaczął mnie chwalić, za wiersze chyba, zagłuszyłem go byle czym… Potem w „Muzie": po książki, tam na razie pustki, za to w księgarni kupuję autobiografię Marcina Króla. Tak dawno go nie widziałem. Lubię i cenię Marcina, też za jego wady. W roku 1988 na chwilę zachorował, co potem radykalnie zmieniło moje życie.. pojechałem za niego na dwa tygodnie do Sztokholmu, na małe stypendium… Stąd moja "dyplomacja: i Instytut Polski w rok później. Pewnie tego nie pamięta. Muszę mu kiedyś przypomnieć. Czy powinienem też dziękować osobie, od której zaraził się wtedy grypą… i tak wpada się w nieskończoność…aż w końcu mamy ..big bang… PiS woła – "Polska została zhańbiona na oczach świata." Od razu widać, że Polska jest niewiastą… W kąciku poprawia shańbioną sukienkę…Kuchta "-generał Błasik dostał strzał tył , głowy jak w Katyniu..".-piękne! Można mieć teraz tylko nadzieję, że świat nie będzie tego cytował. Nie wypada kpić z choroby. Imponuje opanowanie Tuska…jak lekarz na oddziale ostrych psychoz….wyobrażam sobie, co potem mówi w pokoju lekarskim. Franek już przypomina dorodną lalkę, wszystko ma doskonale okrągłe… szczęśliwy, syty i uśmiechnięty. Zadbany doskonale. Nic dziwnego, że ja nieco zaniedbany.