Czwartek

Czwartek.   Rano Antoś do przedszkola, Ewa go wiezie , jakoś pogodnie… Prawie wszystkie wyjścia z domu mojej żony, mają w sobie jakąś wielką trudność…  Jakby drzewo samo sobie musiało wyrwać korzeń.  Bo to jest zawsze jakieś wykorzenianie siebie, mi też czasami idzie opornie…

PODYSKUTUJ: