Czwartek
Wczoraj – czyii od ciemnego świtu, do wieczora w podrózy z niemowlakiem i z Antosiem. To przypomina jakieś sporty ekstremalne… Miło byc w normalnym kraju, gdzie co krok sklepy i zawsze otwarte..O 11 robię zakupy…Lewą stronę zamienilem na prawą bez trudu, ale wracał mi czasami automat w biegach. Ogród podlewany obficie przez naturę, tak się rozrósł, jakaby chciał pożreć nasz dom. Antoś wczoraj na widok naszgo domu, powiedział oszołomiony – jak tu ladnie! Bawił się dzsiaj z sąsiadką Olą….w pewnym momencie siedzieli na kanapie trzymając się za ręce…. Felieton urodziłem bez bólu …A za chwilę pewnie urodzi się mój wnuk… Antoś mówi do mnie czule -" śmieszny tatuś" . Potem zasypia sluchając walce Straussa… A ja wczesnie jak na siebie do łóżka by czytać na nowo po latach, Giorgio Vasariego "Zywoty największych malarzy, rzeźbiarzy i architektów" . Wspólczesny wielkich Renensasu, sam wielki artysta. napisał księgę bez której nie milibyśmy wiedzy, którą mamy o czasie geniuszy…Nadal jednak nie wiemy, dlaczego w tym czasie i w tym miejscu? Caravaggio byl dzieckiem, gdy Vasari psiał swe dzieło, szkoda, że nie mógł go znać….