czwartek

wczoraj nieco podrapałem lakier swojego samochodu.  Ciekawe, dlaczego aż tak tym się przejąłem? (Zwykle mam w nosie takie rzeczy ) A to tak, jakby małe nakłucie powodowało, że ulatuje ze mnie całe powietrze. I dzisiaj zły dzień, dziurawy jak sito.   / / Napisałem tylko kilka zdań, siedząc niemal cały dzień przy komputerze i polegując czasami. Coraz ważniejsze stają się wspomnienia, puszczam je sobie w wyobraźni jak filmy./// Nadal czytam wczytuję się , wgryzam się w Bobkowskiego. Obok dziennika, listy do i od Giedroycia , Coco de Oro, listy do matki. I jego dziennik umierania Gwatemala, rok 1961. Kilka lat wcześniej lekarz mówi, mu ze ma raka i przerzuty. „Jakby ktoś oblał mi głowę gorącą krwią ” pisze. Świetne.// Listy Bobkowskiego do  Giedroycia i od niego. Nagłe uczucie zazdrości, gdy Giedroyć do niego pisze, „świetny tekst pan napisał. ” A przecież mam listy od Giedroycia, w których dokładnie to samo pisał o moich felietonach słanych mu do Kultury.  Kiedyś potrafiłem, sam sobie zazdrościć, teraz już nie. Poruszająca ta łączność z Bobkowskim, też przez ludzi , którzy byli z nim blisko, a których znałem. Czy byłem blisko w Giedroyciem? Chyba tak, ale był to trochę stosunek ojciec – syn. // Motyl i Skafander’, film w tv,  który już widziałem, ale mam łzy w oczach i bąble  wzruszenia w gardle . Film genialny,  ale jeszcze genialniejsza książka o tym tytule wymrugana powieką przez sparaliżowanego Dominika Boby Pisałem o niej już wiele lat temu. Mam teraz takie chwile, kiedy też czuję się w skafandrze. Najbardziej boli jak patrzę na swoje dzieci przez szybkę. On też wtedy  najbardziej cierpiał./// Jak zwykle z Antosiem w łóżku, powinien  zasypiać sam, ale nie mogę się powstrzymać , tak blisko z nim wtedy i tak świetnie się bawimy. Ewa oczywiście krzyczy, że ja go nie usypiam, a robudzam. Antoś pyta mnie : a co to znaczy zemdleć.  Staram się mu wytłumaczyć. On : no tak, to rak jest jeszcze gorszy./// Coraz trudniej mi żyć dla dzieci, coraz łatwiej byłoby dla nich umrzeć. Ale nie ma takiej opcji./// Z Wilkoniem umawiam się na jego wernisaż, w sobotę, w pałacu w Radziejowicach. Martwi mnie jego zmęczony i matowy głos. // Jutro dzień pełen spotkań, też z redaktorką „Kolonii Karnej” . Więc dzień nadziei. //

PODYSKUTUJ: