środa

Środa Późny wieczór, puste Okęcie. Puste lotnisko, to teraz luksus. W samolocie też pustawo, drugi luksus. Czytam ostatnią książkę Kereta, „Siedem dobrych lat” . Ale ten chłopak ma talent, chociaż jemu też nie wszystkie opowiadania wychodzą. Potem trochę śpię, co u mnie niezwykłe w samolocie. Lotnisko Ben Gubiona. Biorę szekle z bankomatu i do jednego z tych białych autobusików, które rozwożą ludzi, takie busy -taksówki na 10 osób. Problem, że jest na razie osób dziewięć i szukają dziesiątego, co trwa niemożliwie długo. Kierowca chamek i co chwila z nim awantury, w finale nie może znaleźć moja ulicy, nie ma GPSu, mówi, żebym podał mu swoja komórkę to zadzwoni do moich znajomych czy bliskich i zapyta. Chcesz dzwonić o 4 rano budzić ludzi, nie ma mowy. To ten każe mi wysiadać. Nie ma mowy. To jest twoja praca, szukaj ulicy. W końcu znajduje, a ja zaczynam rozpoznawać domy

PODYSKUTUJ: