Poniedziałek

Poniedziałek

  Po trzeciej w mój sen wdziera się wycie alarmu –  co?  Gdzie? U nas! Dzwonią z firmy, mówię, że ze sprawdzę, biorę metalowy pręt , idę na parter. Nic się nie boję. Ciekawe czemu nic.  Myślę , że z pistoletem byłoby jednak weselej. Nic. Wszystko zamknięte, szyby całe. Pewnie pająk.  Franek obudził się, płacze…Ewa musi z nim  rano na szczepienie,  więc głęboko nieszczęśliwa, że się nie wyśpi.   Zasypiam, deszcz jak zadziorny perkusista gra na dachu. Śni mi się wielka skarpa na brzegu morza.. i śni mi się, że umiem unosić się w powietrzu, wiele mam takich snów. .to nie fruwanie, a unoszenie się z trudem , jak pływanie, gdy się słabo umie…  Znowu wielka skarpa, widzę jak przez morze  płynie fala jak Tsunami, ale poprzeczna , poziom wody jednak się podnosi się.. Potem w nocy, ucieczka w głąb lądu,…woda w ślad..    Nagle telefon…Superstacja…ich wóz weźmie mnie pod Pałac Preyzydencki , o 12, 45 mam na żywo mówić sprzed Palacu,  o roku prezydentury Komorowksiego…  Pasuje mi to,  Ewa zabrała wóz,  a o 15 zebranie w redakcji , na pobliskiej Karowej..   Jazda wozem Superstacji w stresie , wjeście na żywo, a my w deszczu spózniamy się, na szczeście przsunęli o 10 minut ..Co powiedziałem? …Sam chialbym wiedzieć? Siebie słabo się słyszy. Wymwoa jednak miala być  taka, że on normalny ten Komorowski,  nawet jeśli bywa przeciętny, a o norrmlmnośc w naszej polityce trudno,  więc zaczynamy go cenić…   Potem do Wojtka T. do pobliskiej galerii…   Co za osobliwość z tego Wojtka…Słucha uważnie, potem mówi, słucha.  a potem nagle nic nie słucha, kreci się , cos robi, jakby zupełnie zapomniał , że jestem   I tak zawsze. Niesamowite….   Ale co innego ważne …cieszę, że sprzedaje obrazy Kasi Karpowicz.  Pokazałem mu kiedyś jej obrazy i zachorował na nie.. To więc jakaś mała moja zasługa , Kasia chyba nawet uważa, że duża.. Zmieniło to jej życie….Jej seria snów z niedźwiedziem piękna.. Szkoda, że chyba nie będę miął czasu w Krakowie.  Chciała poznać, nawet malować Antosia… A czemu ? -nagie, nagle myśl.. – przecież to się da zrobic..od razu biegnę pisać meila..jej pracownia blisko centrum,. Chyba, że jest na wakacjach.. Ona i wakacje – za pracowita na wakacje.        Na Krakowskim spotykam Pawełka Śpiewaka ..a więc, to nadal ulica spotkań…Ale przytył. Paweł z brzuchem – kto by się spodziewał?  Obejmuję go serdecznie i mowię trochę złośliwie: .jak się cieszę, ze nareszcie już widzisz w pełnym, blasku potworności PiSu. – .Ach, zawsze widziałem – on na to –…Nieprawda , broniłeś ich.. Za to ostro krytykowałeś PO… Ale rozumiem Ciebie, byłeś za blisko Tuska, nie wolno być za blisko ludzi, też polityków, Oglądając zaplecze Białego Dom podobnie byś się zgorszył .-..Może masz rację – mówi.    W redakcji, a  potem na Smolnej w Iskrach,  u Wieśka ..  jak zawsze ożywcza szczerość naszych rozmów i wiele wzajemnego zrozumienia..    Autobusem do domu…jak ciekawie w gęstwie ludzkich twarzy i ciał, .cikawie gdyż rzadko…   Antoś wraca do domu…słodki, zaspany , mistrz przytulania się…

PODYSKUTUJ: