niedziela

dzień w domu, sam , co za luksus. Dzwonię do Julka, zastaje go na stoku we włoskich Alpach , dzwonie do Pawła , jest w Szwecji, mój dorosły syn wrócił z Londynu. A ja robię wyprawę po drewno do kominka. Śnieg chrupie pod butami, dziesięć metrów do końca ogródka i na powrót./// Dzień bez sukcesu. Nieco ożywiają mnie telefony, dzwonię do Dawiny Reeves, będzie w Warszawie na początku tygodnia.  Potem z Kasią  z Cieszyna, jest ordynatorem w psych. szpitalu. O ludziach i filmach. Udręka z felietonem. Ciągnie mnie do powieści. Rodzina wraca. Na chwilę w łóżku  z Antosiem, opowiadam mu o uchu. Prosi: ale nic nie mów tata o mózgu i krwi.  //

PODYSKUTUJ: